Mecz długo się rozkręcał. Po stronie ŁKS na parkiecie nie pojawiła się gwiazda drużyny, czyli Valentina Diouf, która po morderczym finale Pucharu Polski skarży się na kolano. Pewnie dlatego lepiej w zawody weszły zawodniczki Budowlanych. Oglądaliśmy przede wszystkim popisy w obronie. Obie drużyny dużo też blokowały. Kiedy Łódzkie Wiewióry dołożyły do swej gry nieco agresji w ataku, gra się wyrównała. W tym elemencie znakomicie zastępowała Włoszkę Julita Piasecka. W końcówce to jednak zespół Budowlanych miał więcej szczęście, ale też determinacji. Dzięki ofiarnej grze na ostatniej prostej wyprzedził swoje rywalki i wyrwał pierwszego seta.
W drugiej partii ŁKS wyciągnął wnioski z przegranej. Znacznie lepiej atakował. Znów pierwsze skrzypce grała Piasecka. Dobrze spisywała się także Witkowska. W efekcie to gospodynie objęły prowadzenie (10:5). Budowlane grały jedna mądrze. Piłkę dokładnie rozgrywała Wilińska, co potrafiła wykorzystać Bjelica. I znów zrobił się pojedynek godny derbów. Z tym że tym razem końcówka poszła na konto ŁKS. Do akcji weszła Aleksandra Gryka, dzięki której biało-czerwono-białe zyskały przewagę.
W trzecim secie na parkiecie oglądaliśmy popisy w obronie Budowlanych. To, jak ofiarnie zawodniczki niebiesko-biało-czerwonych walczyły o każdą piłkę, zasługuje na uznanie. A miały się przed czym bronić. Na boisko wyszła Klaudia Alaierska, która popisywała się na zagrywce i w ataku. To jednak Budowlani prowadzili przez większość seta. Mieli niewielką, kilkupunktową zaliczkę. Do tego w drużynie ŁKS poniżej oczekiwań spisywała się Ratzke. Rozgrywająca w pewnym momencie nawet zeszła z boiska.
Wszystko w tym meczu dążyło do pięciosetowej rozgrywki. Wyrównana, ale jednocześnie nie najlepsza gra obu zespołów, gorąca atmosfera na hali i sytuacja na boisku. Nie inaczej było w czwartej odsłonie. Po stronie ŁKS na stałe pojawiła się na parkiecie Klaudia Alagierska. Budowlane z kolei uruchomiły Mackenzie May. I znów do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto przechyli szalę na swoją stronę. W końcówce to jednak ŁKS dopiął swego i przedłużył rywalizację.
I zaczęła się gra nerwów. A raczej błędów. Z początku więcej popełniały ich Łódzkie Wiewióry. Przy zmianie stron było 8:5. ŁKS szybko jednak odrobił stratę. I wtedy kluczowe okazało się doświadczenie. Ważne punkty zdobyła Balgojević, na najwyższe obroty weszła Bjelica. I to właśnie ten duet poprowadził Budowlanych do zwycięstwa.
ŁKS Commercecon Łódź — Grot Budowlani Łódź 2:3 (23:25, 26:24, 21:25, 25:22, 10:15)