Sami księgowi na ogół lubią swój zawód. Pani Ewa ma 47 lat i w zawodzie pracuje od dwóch dekad. Własne biuro rachunkowe prowadzi na Bałutach w Łodzi.
Ta praca nie jest łatwa, wymaga skupienia, dokładności i ciągłego dokształcania, ale daje możliwość rozwoju, różnorodność, a w przypadku obsługi większych firm całkiem niezłe zarobki – mówi.
Zawód ten w Polsce zyskał na popularności po 89. roku, czyli przemianach Okrągłego Stołu. Kapitalizm sprawił, że małe, ale i większe firmy zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. W nowej rzeczywistości obsługa księgowa była niezbędna. Lata 90. przyniosły krzywdzącą łatkę „kreatywnej księgowej” i obraz zmęczonej „urzędniczki” narzekającej na ogrom pracy. Stopniowo zmieniło się to po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Wówczas zaczęto mówić o specjalistach ds. księgowości, analitykach, finance managerach. Prestiż zawodu rósł, a „kreatywność” znów zyskała pozytywny wydźwięk.
Księgowy – zastąpi go sztuczna inteligencja?
Z badań wynika, że sztuczna inteligencja nie wyprze całkowicie ludzkiego eksperta. Żaden algorytm nie jest w stanie zastąpić budowania relacji z drugim człowiekiem, kreatywności w rozwiązywaniu problemów czy negocjacji.
Mamy w swoim DNA wpisany „gen stałego rozwoju” związany z koniecznością ciągłego dostosowywania się do zmieniającej się rzeczywistości np. prawa, przepisów itp. Technologia nam pomaga, ale póki co nie zagraża – dodaje pani Ewa.