Mecz zaczął się dla łodzian fatalnie. Już w 5 minucie skiksował broniący bramki Aleksander Bobek. ŁKS Łódź spokojnie rozgrywał piłkę na własnej połowie. Łukasz Wiech chciał podać do golkipera z lewej strony, ale ten popełnił fatalny błąd. Piłka prześlizgnęła mu się po nodze i wpadła do siatki. Kuriozalny, samobójczy gol całkowicie rozbił przyjezdnych. A lider tabeli nie odpuszczał. Parł na bramkę i już 10 minut później znalazł do niej drogę. W polu karnym piłkę dopadł Damian Hilbrycht. Zagrał wzdłuż linii na dalszy słupek, gdzie znalazł się Igor Strzałek. Ten dołożył tylko nogę i podwyższył prowadzenie gospodarzy. Defensywa łodzian całkowicie się posypała. Środek pola praktycznie przestał istnieć. Na szczęście Rycerze Wiosny potrafili się podnieść. W 38. minucie Andreu Arasa przelobował piłkę z prawego na lewe skrzydło wprost do nacierającego Antoniego Młynarczyka. Ten ją przyjął, przebiegł kilka metrów, oszukał obrońcę i w pięknym stylu umieścił futbolówkę w “okienku”. Łodzianie złapali oddech.
W szatni musiały paść mocne słowa, bo w drugiej połowie ŁKS Łódź prezentował się znacznie lepiej niż w pierwszej. Pokazał, że potrafi kąsać. Walczył o piłkę i z ambicją nacierał na przeciwnika. Nagroda za taką postawę przyszła w 76. min. Jędrzej Zając przypuścił atak prawym skrzydłem. Znalazł na środku Michała Mokrzyckiego, który oszukał obrońców i sprytnie strzelił do bramki. Jak się później okazało, strzelił gola na wagę remisu. W końcówce zrehabilitował się też Bobek, który broniąc groźny strzał Arkadiusza Kasperkiewicza, uchronił ŁKS Łódź przed przegraną.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza — ŁKS Łódź
2:2 (2:1)
Bramki:
Ł. Wiech (4’ GS)
I. Strzałek (16’)
A. Młynarczyk (38’)
M. Mokrzycki (76’)
ŁKS:
A. Bobek – K. Dankowski, L. Gülen, Ł. Wiech, P. Głowacki, M. Kupczak, M. Mokrzycki (77’ J. Alastuey), M. Wysokiński (37’ Pirulo), A. Arasa, A. Młynarczyk (69’ J. Zając), S. Feiertag (69’ H. Balić)