Szukaj mnie, cierpliwie dzień po dniu – zdaje się śpiewać forma do piłkarzy ŁKS Łódź. Obecnie dyspozycja Rycerzy Wiosny faluje niczym asfalt na A1 między Piekarami a Pyrzowicami. Na swoim stadionie grają dobrze. Na start skromne, ale godne zwycięstwo ze Zniczem Pruszków, później demolka Polonii Bytom. Jednak, kiedy ŁKS zrobi zaledwie krok za granice miasta, to forma mówi: nigdzie nie jadę, ja tu zostaję. I tak mamy wstydliwą porażkę z Wisłą w Krakowie 5:0 i ostatnią wpadkę z Chrobrym 2:1. Trwa szukanie rozwiązania, bo łodzianie mają walczyć o awans do Ekstraklasy. Gabinety są na razie dość spokojne. Nie ma nerwowych oświadczeń i ruchów na rynku transferowym. Inaczej jest z kibicami. Oni chcą na już gotowej recepty. Według fanów jest nią Dani Ramirez. Jednak czy klub na pewno chce po raz trzeci sprowadzać tego samego zawodnika? Warto też dodać, że Hiszpan ostatni pełny mecz rozegrał w lutym. Czy z presją transferową, czy bez, trener Szymon Grabowski będzie musiał radzić sobie w starciu ze Stalą Mielec tym, co ma. Na jego szczęście spadkowicz z Ekstraklasy ma jeszcze większe kłopoty.
Szybkiego powrotu nie będzie?
Każdy, kto spadnie do 1. Ligi od razu powtarza, że chce jak najszybciej wrócić na najwyższy poziom rozgrywkowy, bo tam jest jego miejsce. Często są to zaklęcia i myślenie życzeniowe, bo Ekstraklasa była tylko krótką przygodą. Oczywiście włodarze Stali również mówili o rychłym awansie. Początek sezonu na niego nie wskazuje. Zaledwie jedno zwycięstwo i jeden remis. I to z zespołami, które do tej pory nie zaznały smaku trzech punktów. Niewiele zatem wskazuje na to, żeby mielczanie potrafili coś ugrać na Stadionie Króla. Jednak warto pamiętać, że piłka nożna bardzo często bywa przewrotne. Start spotkania w piątek (15 października) o godz. 18:00.
