Ostatnie dwa mecze Widzewa to wyjątkowy popis nieskuteczności. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia kreują mnóstwo sytuacji pod bramką rywali, ale szwankuje wykończenie. Zarówno w starciu z Jagiellonią Białystok, jak i z Lechią Gdańsk to łodzianie byli stroną przeważającą, ale brakowało kropki nad i. Z jednej strony może to martwić, a z drugiej strony szkoleniowiec podkreśla, że cieszy go duża liczba okazji, bo jest to podstawa, a skuteczność przyjdzie z czasem. Oby stało się to w najbliższy piątek (17 lutego) w meczu ze Śląskiem. Każda kolejna strata punktów będzie już rozpatrywana w kategoriach minikryzysu.
Bezpieczna nicość
Wojskowi w tym sezonie znaleźli się w niebycie. Mają dość bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, jednocześnie ich strata do czołówki jest na tyle duża, że raczej nie ma co myśleć o pucharach. W rundzie rewanżowej Śląsk już wygrał, przegrał i zremisował. Na otwarcie stracili punkty z Zagłębiem Lubin, w drugiej kolejce zgarnęli komplet z Pogonią Szczecin, a ostatnio zremisowali z Koroną Kielce. Jaki rezultat uzyskają przy al. Piłsudskiego 138? Przekonamy się już w piątek (17 lutego) o godz. 20:30.