Mecz zaczął się mocno ospale. Widać było aż za bardzo, że obie drużyny w tym sezonie nie grają już o nic. Zdecydowanie częściej przy piłce była Legia, ale nie wynikały z tego żadne groźne akcje. Widzewiacy próbowali kontrować, ale przejście z obrony do ataku było dramatycznie wolne. Z tego letargu stadion wyrwał Ryoya Morishita. W 17. minucie Marc Gual zagrał prostopadłą piłkę do Japończyka. W obronie fatalnie zachował się Samuel Kozlovsky i pozwolił skrzydłowemu dojść do piłki. Swoje za uszami ma też Rafał Gikiewicz, który ewidentnie zaspał na linii i dał sobie wbić piłkę między nogami. Dalsza gra łodzian była katastrofalna.
Komediodramat pomyłek podsumowany fatalną i brzemienną w skutki decyzją Gikiewicza. Bramkarz wybijając piłkę trafił w Luquinhasa, ta wpadła pod nogi Guala, który ze spokojem trafił do siatki. W 36. minucie mogła paść bramka kontaktowa, ale nie padła. Mocne wybicie Gikiewicza trafiło do Frana Alvareza, który wyszedł sam na sam z Kacprem Tobiaszem, jednak fatalnie chybił. Do końca pierwszej części gry piłkarze w czerwonych koszulkach nie popełnili więcej błędów.
Bezbarwny Widzew
Początek drugich 45. minut to mocna rehabilitacja widzewskiego bramkarza. W dwóch sytuacjach Gikiewicz ratował swój klub przed utratą bramki. Swoją szansę miał również Alvarez, a jemu na drodze stanął Tobiasz. Kiedy dosłownie wszyscy zasypiali mocną kawę w postaci bramki zaserwował Shehu, ale VAR dość szybko ostudził zapał i gola anulował. W doliczonym czasie gry za brutalny faul z boiska wyleciał Patryk Kun. Trzy minuty później boisko z tego samego powodu opuścił Morishita. Nie miało to jednak żadnych konsekwencji i Legia wygrała 2:0.
17’ Morishita
34’ Gual
90+1’ Kun (CZ)
90+4’ Morishita (CZ)
Gikiewicz – Kozlovsky (67’ Krajewski), Ibiza (86’ Kwiatkowski), Żyro, Therkildsen – Shehu, Hanousek, Czyż (86’ Kerk) – Alvarez, Sypek (46’ Cybulski)– Sobol (67’ Tupta)
