W dziejach Łodzi kilka razy dochodziło do procesów przeciwko „wszetecznym grzesznikom”. W zależności od sytuacji majątkowej i społecznej delikwentów kary były bardziej lub mniej surowe. Z zasady znacznie surowszym karom podlegały w takich sprawach kobiety, które uważane były wówczas często „za źródło wszelkiego zła”.
Wypadki publicznego karania „wszeteczników”, połączone z teatralnymi efektami, np. z publiczną pokutą kościelną czy wypędzaniem z miasta, stanowiły widowisko wzbudzające zainteresowanie wszystkich mieszczan, a także chłopów z okolicznych wiosek, którzy tłumnie przybywali wówczas do Łodzi, aby uczestniczyć w niecodziennym wydarzeniu. Dużego rozgłosu nabrała np. sprawa wyrębu i kradzieży drewna z lasu biskupiego w 1642 roku. Oto w czasie uroczystości pożegnania przez władze miasta i duchowieństwo oraz mieszczan arcybiskupa Macieja Lubińskiego, który przenosił się na stolec arcybiskupi w Gnieźnie, kilku mieszkańców, w tym sam wójt, zorganizowało „wycieczkę” do pobliskiego lasu biskupiego i przy pomocy najętych drwali ogołociło go z dorodniejszych okazów drzew. Wszystko się wydało i była spora lokalna afera.