Gawędy łódzkie: komu zamożni łodzianie zapisywali swoje majątki?

W dawnych czasach łódzcy mieszczanie potrafili być bardzo hojni, szczególnie, gdy znajdywali się na łożu śmierci.

Envato elements
Nawet niezbyt bogaci mieszczanie potrafili zapisać parafii znaczne sumy.

Pisaliśmy ostatnio o darowiznach na rzecz łódzkiego kościoła, gdzie mieszczanie, nawet ci niezbyt bogaci, czynili znaczne zapisy dla miejscowej parafii. W archiwum akt dawnych Łodzi znajduje się np. interesujący dokument, sporo mówiący o XVII-wiecznym mieście. Jest to testament, czyli woleta – jak wtedy mówiono – zamożnej mieszczki, urodzonej w Sulejowie, która nazywała się Marianna Ormiańska. Ostatnią wolą czyni ona zapis posiadanej przez siebie gotowizny na koszty pogrzebów dla biedaków. Pokaźna suma dostaje się też plebanowi i miejscowemu bakałarzowi. U wezgłowia umierającej Marianny Ormiańskiej „przytomni byli” urzędnicy w osobach burmistrza Wojtka Lewika vel Lewickiego oraz rajców: Jana Rozwory, Jakuba Suwały, Marcina Pełzowicza i Adama Stolarza oraz pisarza Pawła Perzały.

Akt ten sporządzono 2 lutego 1686 r. w domu Agnieszki Markowiczowej. Ormiańska prosi, by pochowano ją na cmentarzu na Górkach Plebańskich obok kościoła. Posiadany przez siebie lasek na Niedźwiedziu (obecnie okolice ul. Drewnowskiej) zapisuje szwagierce, natomiast grunty trzymane przez siebie w zastawie poleca wykupić, a pieniądze przeznaczyć na ornaty dla miejscowego kościoła. Innym jeszcze sukcesorom zapisała ogród na Pogorzeli (okolice dzisiejszej ul. Telefonicznej) oraz rolę w Starej Wsi, a także sprzęty różne i wołu na koszty pochówku.

ZOBACZ TAKŻE