Historia Łodzi. Zmiana nazwy na Litzmannstadt, nowe ulice i herb oraz siedziba Gestapo

Już od wczesnej wiosny 1940 roku prezes rejencji kaliskiej w przyłączonym do III Rzeszy Kraju Warty urzędował w pałacu Poznańskich, choć dopiero 1 kwietnia powołano formalnie nową rejencję ze stolicą w Łodzi.

Gimnazjum niemieckie przy Hermann Göring Strasse (dziś al. Kościuszki)
Gimnazjum niemieckie przy Hermann Göring Strasse (dziś al. Kościuszki)
7 zdjęć
Gimnazjum niemieckie przy Hermann Göring Strasse (dziś al. Kościuszki)
Herb Litzmannstadt
Okupowana Łódź - Litzmannstadt
Hermann Göring Strasse
Okupowana Łódź - Litzmannstadt
ZOBACZ
ZDJĘCIA (7)

Uwieńczeniem decyzji administracyjnych, zmierzających do germanizacji Łodzi, była zmiana nazwy miasta na Litzmannstadt, której dokonano uroczyście 11 kwietnia 1940 r. Uhonorowano w ten sposób generała Karla von Litzmanna, zwycięzcę bitwy łódzkiej w 1914 r., zwanego „Lwem spod Brzezin”, a później zagorzałego zwolennika i bliskiego przyjaciela Adolfa Hitlera.

Nowa administracja

Od stycznia 1940 r. Łódź miała status miasta wydzielonego z niemieckim samorządem, utworzonym na mocy ustawy gminnej Rzeszy z 1935 r. Szybko rozszerzono granice miasta o Brus, Chojny, Łagiewniki i Rudę Pabianicką, a obszar Łodzi powiększył się z 58 do 230 km². Ulicom nadano nowe nazwy, np. Piotrkowska przemianowana została na Adolf Hitler Straße. Dotychczasowy herb Łodzi – złotą łódź w czerwonym polu – zmieniono na złotą swastykę na granatowym tle, a barwy miasta – ze złoto-czerwonych na granat – na cześć rodu Litzmannów. Emblematem stała się podwójna swastyka, która zdobiła urnę całopalną znalezioną pod Zgierzem, co zdaniem Niemców miało świadczyć o pragermańskich korzeniach tych ziem. Miasto zostało podzielone na dzielnice według kierunków geograficznych: Ost, Süd, West i Nord. Później utworzono jeszcze piątą dzielnicę – Mitte (śródmieście). Na czele władz miasta stał nadburmistrz, a zastępował go burmistrz. W skład władz miejskich wchodzili również asesorowie, radni i doradcy.

Gestapo w akcji

Urząd tajnej policji państwowej w Łodzi został powołany decyzją Heinricha Himmlera 7 listopada 1939 r., ale już wcześniej działały przynajmniej dwa oddziały Einsatzgruppen, które zajęły na swoje potrzeby kompleks budynków przy ul. Anstadta 7. Było tam 330 funkcjonariuszy, którzy pod dowództwem SS-obersturmbanführera Fischera przygotowywali pierwsze akcje przeciwko Polakom i Żydom na początku listopada 1939 r. Stanowili oni później kadrę łódzkiego Gestapo. Kompleks przy ul. Anstadta obejmował urząd, więzienie oraz mieszkania dla funkcjonariuszy. Pierwszym szefem Gestapo w Łodzi został Gerhard Flesch, a po nim Robert Schefe.

W urzędzie pracowało prawie 200 osób w czterech wydziałach: spraw personalnych, finansów, spraw wewnętrznych i głównym – oddziale poszukiwania i zwalczania przeciwnika, gdzie działały referaty: opozycji antyhitlerowskiej (ruch oporu, organizacje podziemne), zwalczania sabotażu, kontrwywiadu, światopoglądowy, szczególnych zleceń (volkslista, prasa) i kartoteka. Był także sąd doraźny, złożony z szefa urzędu i dwóch ławników, którzy wydawali wyroki za wykroczenia przeciwko Niemcom i „naruszanie niemieckiego dzieła odbudowy”.

Łódzcy Niemcy

Warto zapytać, jak to się stało, że dawni mieszkańcy Łodzi, z pochodzenia Niemcy w liczbie ponad 60 tysięcy, którzy od kilku pokoleń żyli obok polskich czy żydowskich sąsiadów, w dużej części spolonizowani, nie reagowali, gdy władze Litzmannstadt oraz tajna policja prowadzili jawną politykę wyniszczenia społeczeństwa polskiego i żydowskiego. Awansowali jednak głównie ci, którzy podzielali nazistowskie poglądy, a ludność niemiecka bała się Gestapo.

Tak pisał o tej sprawie w swoich wspomnieniach sławny niemiecki tłumacz literatury polskiej, Honorowy Obywatel Miasta Łodzi, Karl Dedecius: „Niektórzy łodzianie obiecywali sobie po rządach narodowych socjalistów wiele korzyści, możliwość wzbogacenia się, lepsze stanowiska, ale było ich mało i nie należeli do nich ci najlepsi. Ludzie światli politycznie, których znalazło się niewielu, zniknęli wkrótce w podziemiu albo w więzieniach. Mnóstwo mieszkańców Łodzi niemieckiego pochodzenia – robotnicy, urzędnicy, a przede wszystkim kupcy – sprawiało wrażenie obojętnych, przytłoczonych wydarzeniami, zalęknionych. Nie stawiali oporu. Byli przywiązani do swojej własności. Dostosowali się więc i nie przeciwstawili bezprawiu silniejszego”. Owa bierność okazała się jednak tragiczna w skutkach. 

ZOBACZ TAKŻE