Historyczny wyczyn Widzewa Łódź. Wspominamy piłkarskie osiągnięcia z sezonu 1995/1996

Zaczęło się odliczanie do startu Ekstraklasy. Zarówno bukmacherzy, jak i kibice nie wymieniają wśród faworytów łódzkich drużyn, ale nie zawsze było tak, że środek tabeli był dla Widzewa i ŁKS-u sufitem. Poprzednio wspominaliśmy ligowy triumf Rycerzy Wiosny, teraz kolej na historyczny wyczyn RTS z sezonu 1995/1996.

Historyczny wyczyn Widzewa Łódź
Wspominamy piłkarskie osiągnięcia z sezonu 1995/1996 – Paweł Miaszkiewicz
6 zdjęć
Historyczny wyczyn Widzewa Łódź
Historyczny wyczyn Widzewa Łódź
Historyczny wyczyn Widzewa Łódź
Historyczny wyczyn Widzewa Łódź
Historyczny wyczyn Widzewa Łódź
ZOBACZ
ZDJĘCIA (6)

Piękny sezon miał piękny początek: łodzianie w inauguracyjnym meczu zwyciężyli 5:0, a dwie bramki w tym spotkaniu zdobył Tomasz Łapiński: kapitan, lider, opoka, ale przede wszystkim – środkowy obrońca. Rozpędzona drużyna Franciszka Smudy wygrywała już 4:0 także w wyjazdowym meczu z Hutnikiem Kraków w drugiej kolejce, pozwalając gospodarzom tylko na honorowe trafienie.

Najważniejsze mecze

W tym czasie na boiskach Ligi Mistrzów dobrze radziła sobie warszawska Legia, ale ówcześni mistrzowie musieli także z respektem zerkać na lokalne podwórko. Imponujący start łodzian zwiastował bowiem zacięty bój o mistrzostwo kraju. Potwierdzony został w czwartej kolejce, kiedy to Widzew pokonał ŁKS w derbach Łodzi. Wynik otworzył Marcin Mięciel, ale gol Ryszarda Czerwca i dublet Marka Koniarka odmienił losy spotkania, zakończonego wynikiem 3:1 dla Czerwono-Biało-Czerwonych.

Doskonały Koniarek

Ten ostatni przeżywał doskonały czas, zakończony ostatecznie zdobyciem korony króla strzelców. Koniarek strzelił zwycięską bramkę z Rakowem (1:0), popisał się hat-trickiem z Pogonią Szczecin (3:0), dubletem uratował remis ze Stomilem Olsztyn (2:2)… Łącznie trafił do siatki 29 razy. Nawet gdy kolejne sezony obfitowały w większą liczbę kolejek, żadnemu zawodnikowi nie udało się dorównać „Koniarowi”. Najlepszy strzelec w historii Widzewa w Ekstraklasie pozostaje też najlepszym królem strzelców polskiej ligi od 1949 r. 

Koniarka nie mogło zabraknąć na liście strzelców w historycznym meczu z Olimpią Gdańsk. Łodzianie zaliczyli wtedy najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w ekstraklasowych występach. Bramka Emmanuela Tetteha w 90. minucie dla gospodarzy była honorowa, gościom zaś nie pozwoliła wyrównać najlepszego wyniku w historii klubu (7:0 z Cracovią w 1983 r.).

Mecz o mistrzostwo

Wysokich zwycięstw nie brakowało. Widzew łatwo radził sobie zwłaszcza z GKS-em Bełchatów: na wyjeździe wygrał 4:1, a u siebie poprawił to zwycięstwem 5:0. Ze Śląskiem było 4:0, z Górnikiem Zabrze, Rakowem Częstochowa, GKS-em Katowice i Stalą Mielec – 4:1. Mimo to wciąż ważyły się losy mistrzostwa. Legia, uskrzydlona ćwierćfinałem Champions League, również wygrywała lwią część spotkań, dlatego mecz na Łazienkowskiej 3 na trzy kolejki przed końcem sezonu był ogłoszony „meczem o mistrzostwo Polski”.

Lepiej zaczęli gospodarze, a jedną ze swoich 18 bramek w tamtym sezonie zdobył Tomasz Wieszczycki. Trafienie, związanego z lokalnym rywalem Widzewa pomocnika, musiało cieszyć go podwójnie. Widzew jednak grał do końca, co pokazał jeszcze nie raz w tamtych latach. Najpierw Koniarek płaskim strzałem obok słupka, a następnie Piotr Szarpak głową pokonali Macieja Szczęsnego. Bramkarz Legii, wraz z pomocnikiem Radosławem Michalskim, po sezonie zameldowali się w Łodzi. I już w widzewskich barwach rok później przyjadą do stolicy, by na stadionie Legii zrobić jeszcze efektowniejszy „come back” i wygrać 3:2 w ostatnich pięciu minutach.

Wtedy jednak grali po drugiej stronie barykady, po stronie bardzo silnej kadrowo, mistrzowskiej wówczas Legii, prowadzonej przez Pawła Janasa. I na własnej skórze przekonali się, czym był „widzewski charakter”, i co potrafił Widzew, który drugi raz w swojej historii zasłużył na przedrostek „wielki”. Nazwiska niepokonanych: Woźniaka, Bogusza, Łapińskiego, Jaskulskiego, Michalczuka, Wyciszkiewicza, Czerwca, Szarpaka, Miąszkiewicza, Siadaczki, Bajora, Citki i Koniarka, a także trenera Smudy, na zawsze znalazły swoje miejsce w sercach kibiców z al. Piłsudskiego.

ZOBACZ TAKŻE