Od pierwszego gwizdka łodzianki wrzuciły piąty bieg. Tak jakby wymazały z pamięci blamaż w pierwszym starciu. Tym razem to Budowlani byli górą w zagrywce, co zmuszało przyjezdne do gry daleko od siatki. W tym elemencie brylowała Kinga Różyńska. Do tego zespół dorzucił porządną grę w obronie, co dało niespodziewanie dobre efekt. Przewaga rosła, a bielszczanki zatrzymały się w pierwszym secie na zaledwie 16 punktach.
W drugiej partii przez chwilę wydawało się, że zimny prysznic pomógł BKS-owi. Do czasu. W połowie seta przyjezdne zaczęły popełniać błędy i roztrwoniły wątłą przewagę. Jak gdyby wystraszyły się swojej lepszej gry. Budowlani takich prezentów nie odrzucają. Trener bielszczanek próbował jeszcze ratować się rotacjami. Na parkiet wyszła dobrze znana z występów w ŁKS-ie Regiane Bidias, ale to nie pomogło. Gospodynie wygrały drugą partię do 20.
Najbardziej wyrównaną rywalizację oglądaliśmy na początku trzeciego seta. Gra cieszyła oko. Łodzianki dużo grały przez środek, co z pewnością cieszyło kibiców. I było nie tylko widowiskowe, ale też skuteczne. Znakomite spotkanie rozgrywała Małgorzata Lisiak, która ostatecznie zgarnęła statuetkę MVP. To ona zresztą wygrała piłkę meczową i dała swojej drużynie zwycięstwo. Kolejne starcie już w piątek, 19 kwietnia.
Grot Budowlani Łódź – BKS Bielsko-Biała
3:0
(25:16, 25:20, 25:17)
Stan rywalizacji: 1:1