ŁKS Łódź wyszedł z mocnym postanowieniem wygrania pierwszego wyjazdowego meczu w tym sezonie. Widać to było na boisku. Łodzianie mieli inicjatywę i w 10. minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale Gustaf Norlin nie poradził sobie z dobitką do pustej bramki. Stal dość szybko się odgryzła, ale piłka przeleciała tylko obok bramki Aleksandra Bobka. Od tego momentu na boisku było dość chaotycznie i żadna ze stron nie potrafiła zbudować solidnej przewagi. ŁKS starał się atakować głównie prawą stroną, gdzie królował Jasper Loffelsend. Właśnie Niemiec dograł płaską piłkę w pole karne, a tę do własnej bramki skierował Marcin Kaczor. Kilka minut później było już 2:0. Z rzutu rożnego wrzucił Michał Mokrzycki, a w polu karnym najlepiej odnalazł się Artur Craciun. Worek z bramkami się rozwiązał! Kolejne dośrodkowanie, kolejny raz Loffelesnd, ale tym razem akcję zamknął Sebastian Ernst. Dzięki temu na przerwę łodzianie zeszli w bardzo dobrych humorach.
Mocne otwarcie
Po zmianie stron Rycerze Wiosny ruszyli z przytupem. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu piłkę do własnej siatki wbił Patryk Warczak. Mruganie w tym meczu wiązało się z tym, że można było przegapić bramkę. Kilka minut później były ełkaesiak Oliwer Sławiński trafił bramkę dla gospodarzy. Stal chciała pójść za ciosem, ale czasami brakowało szczęścia. Jednak przez większość czasu ŁKS Łódź bardzo dobrze zarządzał meczem. Nie pozwalał rozwijać się rywalom i dzięki temu bezpiecznie dowiózł prowadzenie i pierwsze ligowe wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie do końca.
