Legenda łódzkiego motolotniarstwa: 90-latek z głową w chmurach

W powietrze wzbijał się w latach 70. na swojej pierwszej, zbudowanej przez siebie lotni. Potem skonstruował motolotnię. Jest jednym z czterech egzaminatorów na pilotów motolotniowych w Polsce, a jednocześnie najstarszym wiekiem i stażem czynnym pilotem. Zbigniew Czerwik w lipcu skończył 90 lat.

6 zdjęć
ZOBACZ
ZDJĘCIA (6)

Zbigniew Czerwik to chodząca legenda łódzkiego motolotniarstwa. W latach 70., kiedy pracował na Politechnice Łódzkiej, trafił na grupę zapaleńców, którzy próbowali skonstruować własne lotnie. Zaraził się pasją i samodzielnie zbudował lotnię typu “Vega 106 uni”, według projektu Pawła Wierzbowskiego. Pewną komplikacją było zdobycie materiałów, takich jak chociażby aluminiowe rury, które miały posłużyć za konstrukcję lotni. 

- W PRL-u to była reglamentowana rzecz, nie można ich było tak po prostu kupić. A że należałem wtedy do klubu górskiego, to powiedziałem, że te rury są potrzebne na wyprawę na Szpicbergen. Miałem pismo podstemplowane, że rzeczywiście tych rur potrzebuję, no i mi je przysłali. Oczywiście na żaden Szpicbergen się wtedy nie wybierałem - śmieje się Zbyszek.

Pan Zbyszek na swojej motolotni w przestworzach

Sprzęt i dobre chęci to nie wszystko

Same loty także były utrudnione, bo można było próbować wzbić się w powietrze z Rudzkiej Góry lub wyjeżdżać daleko poza miasto, np. do Jeżowa Sudeckiego. I dopiero z tamtejszych szczytów wznosić się na lotniach.

- To było bardzo skomplikowane, bo te lotnie trzeba było jakoś do tego Jeżowa przetransportować. A więc jeździliśmy pociągami, a taki pakunek miał 6 metrów długości, zajmował całe przejście, co bardzo przeszkadzało pozostałym pasażerom. A bywało i tak, że jak pojechaliśmy w piątek, czekaliśmy całą sobotę na pogodę, a tu deszcz i wracało się w niedzielę, nie wykonując ani jednego lotu - wspomina Zbigniew Czerwik.

To spowodowało, że część grupy postanowiła zbudować motolotnie. Jednym z pierwszych konstruktorów (zaraz po m. in. Janku Kminie i Danielu Zagórskim) był właśnie Zbigniew Czerwik. Do zbudowania motolotni potrzebny był między innymi: silnik - ten został wzięty od Trabanta, dwupłatowe drewniane śmigło - własnej konstrukcji oraz śmigło Z-80 B (zaprojektowanym przez doc. dr inż. Jerzego Wolfa). Powstała wówczas słynna “Zeta”. 

Chwila przed startem motolotni na lotnisku Łódź Lublinek 2005 r.

Prócz tego, że miłośnicy bujania w obłokach sami budowali i konstruowali swoje maszyny, to także samodzielnie uczyli się na nich latać.

- To była taka nauka na błędach. Współcześni wsiadają na motolotnię, mają instruktora, ja sam jestem też instruktorem i wyszkoliłem wiele osób. Ale ja i wielu, którzy wtedy zaczynali, uczyliśmy się sami. Ja mam w swojej licencji pilota motolotni, rubrykę “nauczyciel” pustą. Nie miałem instruktora, który by mnie uczył. - przyznaje Zbigniew Czerwik.

Samo latanie w czasach PRL-u, także nie było tak proste, jak wydaje się to dzisiaj. Z lotniska na Lublinku motolotniarze byli wręcz przepędzani. Podejmując kolejną próbę przekonania do siebie i swojej pasji ówczesne władze, usłyszeli, że “niebo nie jest od wożenia na nim swojej d...y, ale od wykonywania zadań”.

Łódzka ekipa wśród najlepszych

Mimo tych wszystkich przeciwności grupa łódzkich motolotniarzy prężnie się rozwijała i w latach 80. i 90. to właśnie Łódź była jednym z najsilniejszych motolotniowych ośrodków w Polsce. A łódzka grupa brała udział w wielu ogólnopolskich i europejskich zawodach. Motolotniowe Mistrzostwa Polski zaczęto organizować w 1990 roku. Zbyszek Czerwik brał udział w kolejnych 11-stu, latając na tej samej, słynnej “Zecie”. 

Dziś przepisy prawa zabraniają unoszenia się w powietrze na skonstruowanych własnoręcznie motolotniach. Ale niezwykła frajda z wzbijania się ponad ziemię, jak przekonuje Zbyszek, pozostaje.

- To latanie na lotniach i motolotniach od początku było takie romantyczne. Kiedy wsiadasz do Boeinga, wyposażonego w różne przyrządy i automaty, to nie ma tego romantyzmu i tego kontaktu z przyrodą. W moim przekonaniu motolotniarstwo jest bardziej szlachetnym sportem, niż latanie tradycyjne. Daje zdecydowanie więcej radości i satysfakcji.

ZOBACZ TAKŻE