Łodzianie na Podkarpaciu zagrali trzy sparingi. Pokonali Resovię 1:0, takim samym stosunkiem bramek przegrali ze Stalą Rzeszów i zremisowali 1:1 z Ekstraklasową Stalą Mielec. Testowani byli nie tylko poszczególni zawodnicy, ale również ustawienia. Trener Moskal sprawdzał, jak będzie wyglądała gra z dwoma defensywnymi pomocnikami. Po ostatnim meczu kontrolnym szkoleniowiec biało-czerwono-białych zapowiadał dalsze poszukiwania optymalnego składu. – Ten sparing przypominał trochę dwa wcześniejsze, czyli były lepsze i gorsze momenty. We wtorek goniliśmy wynik i to jest ważne, że zdołaliśmy zdobyć bramkę w końcówce spotkania. W pierwszej połowie napędzaliśmy Stal naszymi niewymuszonymi błędami. Na pewno jest sporo do poprawy. Wkrótce wracamy do Łodzi, gdzie będziemy dalej szukać i optymalnego ustawienia, i świeżości po tym okresie wytężonej pracy – powiedział Moskal.
Poszukiwania „jedynki”
Wciąż nie jest też pewne, kto będzie pierwszym bramkarzem w ŁKS-ie. Pewnym zaskoczeniem jest fakt, że niepewny swojej przyszłości w klubie jest Marek Kozioł. W minionym sezonie to on najczęściej przywdziewał bluzę z numerem jeden. Jednak obecnie klub patrzy bardziej w przyszłość i rozgrywka o to, kto stanie między słupkami, ma toczyć się między Dawidem Arndtem a młodym Aleksandrem Bobkiem. Być może odpowiedź przyniesie ostatni sparing z GKS-em Tychy, który zostanie rozegrany 9 lipca.