Łodzianie w standardowym dla siebie stylu weszli w spotkanie narzuceniem rywalom własnych warunków. Ełkaesiacy szybko przejęli inicjatywę i co chwila meldowali się w okolicach pola karnego Miedzi. Przy każdej kolejnej próbie brakowało jednak finalizacji, przez co żadnej z okazji nie udało zamienić się na gola.
Z drugiej strony boiska przyjezdni swoich szans wypatrywali głównie w chwilowych zrywach. Legniczanie niezbyt często stawali przed okazjami strzeleckimi, głównie dzięki szczelnej obronie biało-czerwono-białych. Oba czynniki sprawiły, że przed przerwą nie doczekaliśmy się trafień.
Wystarczył jeden cios
Po zmianie stron gra nieco się wyrównała. Coraz częściej do głosu dochodzili przyjezdni, ale z taką samą regularnością swoje akcje rozprowadzali łodzianie. Po obu stronach boiska brakowało jednak jednego – konkretów. Przez długi czas żadna z drużyn nie była w stanie stworzyć realnego zagrożenia, które podniosłoby temperaturę pod bramką.
Zmieniło się to w 80 minucie, kiedy Bartosz Frankowski po analizie VAR wskazał na rzut karny dla Miedzi Legnica. Do piłki podszedł Adnan Kovacević, który pewnym strzałem pokonał Aleksandra Bobka. Wydawało się, że stracona bramka ożywi piłkarzy ŁKS-u i pomoże im w odwróceniu wyniku. Tak się jednak nie stało i tylko dzięki spalonemu podopieczni Jakuba Dziółki nie przegrali 0:2, mimo że Aleksander Bobek skapitulował po raz drugi.
Szansę na pierwsze zwycięstwo w tym roku Rycerze Wiosny będą mieli w niedzielę (2 marca), kiedy na wyjeździe zagrają z Kotwicą Kołobrzeg.
ŁKS Łódź – Miedź Legnica 0:1 (0:0)
Bramka: 82’ Kovacević (k.)
ŁKS Łódź: Bobek – Dankowski, Rudol, Wiech, Głowacki – Wysokiński (76’ Kupczak), Mokrzycki, Hinokio (84’ Pirulo) – Sitek (68’ Mrvaljević), Arasa (84’ Terlecki), Młynarczyk (68’ Norlin)