ŁKS Łódź się przełamał. Pierwsza wygrana po powrocie do Ekstraklasy!

Kibice Łódzkiego Klubu Sportowego mogą odetchnąć z ulgą. Ich drużyna w końcu się przełamał i wygrała swój pierwszy mecz po powrocie do Ekstraklasy. Na własnym stadionie łodzianie pokonali Koronę Kielce 2:1. Dla biało-czerwono-białych to dobry prognostyk przed zbliżającymi się derbami.

Ramirez
ŁKS Łódź się przełamał

Mecz zaczął się niemrawo. Oglądaliśmy dużo walki w środku pola. Obie drużyny badały się nawzajem, ale miały też swoje okazje. Łodzianie nie pozwalali spokojnie rozgrywać piłki przyjezdnym i próbowali naciskać na przeciwnika. Niestety, za każdym razem, kiedy ŁKS zbliżał się do pola karnego, kielczanie znajdowali sposób na zatrzymanie akcji. Obie strony popełniały przy tym dużo błędów i oddawały strzały głównie na wiwat. Obie także czekały na pomyłki przeciwnika. I ŁKS w końcu się doczekał! Po dośrodkowaniu Hotiego, kielczanin faulował w polu karnym Macieja Śliwę. Sędzia Szymon Marciniak nie miał wątpliwości i od razu wskazał na 11. metr. Egzekutorem rzutu karnego był Dani Ramirez, który bezbłędnie umieścił piłkę w siatce i tym samym stał się pierwszym strzelcem gola dla ŁKS po powrocie do ekstraklasy. Łodzianie wyszli na prowadzenie, co wyraźnie dodało im skrzydeł. Gospodarze utrzymywali się przy piłce i nie dawali szans Koronie na budowanie akcji. Dzięki temu łodzianom udało się utrzymać wynik aż do przerwy i do szatni schodzili z niewielką zaliczką.

Gol w doliczonym czasie gry

Dzięki prowadzeniu łodzianie mogli spokojnie zacząć drugą połowę i powoli budować akcje. Hoti śmielej wchodził w pole karne Korony, ale brakowało dokładności. Z pewnością pomagał bardzo głośny doping kibiców, którzy licznie zameldowali się na stadionie przy al. Unii. Swoje okazje mieli jednak także przyjezdni. Na szczęście w łódzkiej bramce stał fantastyczny Bobek. ŁKS stanął przed dobrą okazją w 63. minucie. Zawodnik gospodarzy został sfaulowany blisko pola karnego. Sędzie podyktował rzut wolny. Ramirez posłał piłkę prosto przed bramkę Dziekońskiego. Niestety Mieszko Lorenc nie pokonał bramkarza kielczan. Na domiar złego sędzia boczny uniósł wcześniej chorągiewkę, wskazując, że był spalony. Niestety łodzianie, im bliżej końcowego gwizdka, tym bardziej opadali z sił. Do tego poważny błąd pełniła obrona. Louveau zagrał ręką w polu karnym, a sędzia po konsultacji VAR wskazał na 11. metr. Stadion zamarł. Niestety Bobkowi nie udało się uratować wyniku. Dalmau pewnie posłał piłkę do siatki i wyrównał wynik. Rycerze Wiosny mieli minorowe nastroje. Czas nieubłaganie mijał, a pomysłów na przejęcie inicjatywy było niewiele. Aż do 9. minuty doliczonego czasu. Znów kluczowy okazał się stały fragment gry. Głowacki wykonywał rzut rożny. Mądrze zagrał na dalszy słupek gdzie stał Tutyskinas. Litwin strzelił głową, a trybuny uniosły się w euforii. ŁKS wyszedł na prowadzenie w ostatnim momencie i zgarnął 3 punkty.

Przełamanie ŁKS i pierwsza wygrana w tym sezonie to dobry prognostyk przed nadchodzącymi derbami Łodzi. Rycerze Wiosny z pewnością podejdą do meczu z Widzewem w lepszych nastrojach i podbudowani psychicznie. Tym bardziej że rywale zza miedzy ostatnie dwa mecze przegrali i mają taki sam dorobek punktowy jak ŁKS.

ZOBACZ TAKŻE