ŁKS Łódź zawodzi. Największe grzechy Rycerzy Wiosny [ZDJĘCIA]

Po siedmiu kolejkach nowego sezonu Ekstraklasy można już jasno powiedzieć, że drużyna ŁKS Łódź spisuje się poniżej oczekiwań. Był czas na oswojenie się z grą w elicie, był czas na „wejście w nowy sezon”. Tymczasem beniaminek wyraźnie zawodzi swoich kibiców. Nie tyle przegranymi meczami, ile swoją postawą. Mimo to wydaje się, że trener Kazimierz Moskal ma jeszcze pewien kredyt zaufania.

Piłkarz ŁKS Łódź
ŁKS Łódź
5 zdjęć
Piłkarz ŁKS Łódź
Piłkarz ŁKS Łódź
Piłkarz ŁKS Łódź
Piłkarz ŁKS Łódź
ZOBACZ
ZDJĘCIA (5)

Mimo nie najlepszej postawy drużyny ŁKS na początku sezonu trzeba Rycerzom Wiosny oddać honor i zaznaczyć, że nie jest to powtórka z ostatniego pobytu w Ekstraklasie. Przypomnijmy, że łodzianie awansowali do najwyższej ligi w sezonie 2019/20 tylko po to, żeby z niej spektakularnie spaść. Wtedy już od początku wszystko zwiastowało katastrofę. Łodzianie grali ładny i widowiskowy futbol, ale nie mieli skuteczności. Przegrali aż dziewięć spotkań z rzędu. Teraz, po siedmiu kolejkach, na swoim koncie mają 6 punktów. Cztery lata temu takim dorobkiem mogli pochwalić się dopiero po 13 kolejkach! Czy w takim razie jest lepiej? Nie do końca. Wracają stare demony i grzechy, których Ekstraklasa nie wybacza. 

Decyzje są kluczowe

Wystarczy jeden rzut oka na statystyki, żeby przekonać się, co jest największą bolączką Biało-Czerwono-Białych. Łodzianie do tej pory, w siedmiu meczach, zdobyli zaledwie cztery gole. Mniejszy dorobek ma tylko Pogoń Szczecin. To, że brakuje im skuteczności, wyraźnie było widać podczas ostatniego meczu z Wartą Poznań. – Brakowało wykończenia. Stwarzaliśmy jakieś tam sytuacje, ale Warta tak naprawdę nas wypunktowała – mówił po spotkaniu trener Kazimierz Moskal. I trudno nie przyznać mu racji. Okazje do zdobywania bramek są tyle tylko, że zazwyczaj strzały okazują się niecelne. – Brakuje ostatniego dogrania czy decyzji (o strzale — przyp. red). A decyzje są kluczowe. Jeśli podejmujesz dobre decyzje, to są efekty. Na pewno nie można odmówić zawodnikom tego, że chcieli – mówi Moskal. Jednak chęci i styl to nie wszystko, bo futbol to nie jazda figurowa na lodzie.

Bez bramek nie ma zwycięstw

Skąd w takim razie biorą się problemy? Najprostszą odpowiedzią byłby brak rasowego napastnika, ale ŁKS z tym kłopotem boryka się już od lat. Napastnika w zespole nie było, nawet kiedy łodzianie w zeszłym sezonie wygrywali pierwszą ligę. Wówczas jednak zespół potrafił sobie z tym poradzić. Gole zdobywał choćby Pirulo, który okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem ŁKS-u w historii pierwszoligowych zmagań drużyny. Teraz zniknął. Nie tylko nie znajduje drogi do bramki, ale nie jest już tak kreatywny, jak w poprzednim sezonie. Poniżej oczekiwań spisuje się również Ramírez, który jest tylko cieniem dawnej gwiazdy łódzkiej drużyny. Wyraźnie widać, że miał przerwę od grania i ciągle szuka swojej formy. Obiecująco prezentuje się jedynie Tejan. Sęk w tym, że na gola pracuje nie tylko napastnik, a mecze musi wygrywać cała drużyna.

Kredyt zaufania

Mimo problemów wydaje się, że trener Kazimierz Moskal ma jeszcze pewien kredyt zaufania, zarówno u kibiców ŁKS, jak i u władz klubu. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie podzielił los trenera Widzewa, Janusza Niedźwiedzia, który niedawno pożegnał się z posadą szkoleniowca. Niedźwiedź pracował na to jednak nieco dłużej niż siedem kolejek. Sezon jest długi i nawet w samej rundzie jesiennej wszystko jeszcze może się zmienić. Miejmy nadzieję, że na lepsze. Na szczęście drużyna ŁKS ma teraz chwilę na odpoczynek i przemyślenie popełnianych do tej pory błędów.

ZOBACZ TAKŻE