Można było w ciemno przypuszczać, że walka w czwartym meczu finałowym będzie bardzo zacięta. I tak rzeczywiście było od pierwszego gwizdka. Obie ekipy bardzo skutecznie wymieniały ciosy. Dopiero mocne ataki Blagojević i Ann Kalandadze sprawiły, że Rzeszów, w połowie partii, zaczął przyjezdnym odjeżdżać. ŁKS miał bardzo duże problemy w przyjęciu, a co za tym idzie nie było pola do skutecznych ataków. Pierwszy set padł tym samym łupem rzeszowianek.
Prowadzenie
Kibice, którzy liczyli na emocje, nie zawiedli się, oglądając także i drugi set. Był to prawdziwy festiwal skuteczności po obu stronach. Bloki, przyjęcia, ataki. Wszystko jak w zegarku. Oczywiste było, że szale na swoją stronę przechyli zespół, który tę skuteczność utrzyma dłużej. W końcu Rzeszów zaczął mieć trudności z przebiciem się przez łódzki blok. Łodzianki wyszły na prowadzenie i w efekcie stan rywalizacji się wyrównał.
To bardzo podbudowało ŁKS, który od razu w trzeciej partii zaczął punktować. Znakomicie spisywała się Witkowska, a cały zespół dwoił się i troił w obronie. Rzeszowianki sprawiały wrażenie bardzo zdenerwowanych. Nic dziwnego. ŁKS od mistrzostwa dzieliły raptem dwa sety. Co prawa gospodyniom udało się na chwilę wyrównać, ale w końcówce ataki Diouf trafiały prosto w pole przeciwniczek. Łodzianki wyszły na prowadzenie.
Szalona gonitwa ŁKS
W czwartym secie role się odwróciły. To łodzianki znalazły się w tarapatach. Centka przystąpiła do ataku i po chwili na tablicy był wynik się 5:1. ŁKS rzucił się do pościgu, który jednak szedł dość mozolnie. Rzeszowianki były w gazie. ŁKS wyrównał przede wszystkim dzięki dobrej grze w obronie Pauliny Maj i atakom Diouf. To jednak nie wystarczyło. W efekcie do ostatecznego rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. A ten zaczął się dla ŁKS fatalnie. Od 4-punktowej straty. Łodzianki jednak się nie poddawały. Pomagały im gospodynie, które popełniały błędy. W efekcie znów było nerwowo. ŁKS odrobił straty pod sam koniec partii. Był remis 13:13! Ola Gryka zablokowała atak Kalandadze i wywalczyła piłkę setową. I stało się niewiarygodne! Drugi blok Gryki dał łodziankom punkt na wagę mistrzostwa!
Developres Rzeszów - ŁKS Commercecon Łódź 2:3
(25:17, 22:25, 22:25, 25:22, 13:15)