ŁKS przegrywa z Podbeskidziem Bielsko-Biała i traci kolejnych zawodników

Kibice liczyli, że po dobrym spotkaniu z Miedzią Legnica ŁKS utrzyma formę i wygra z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Niestety, łodzianie przegrali 1:2, w dodatku urazów nabawili się Pirulo, Maksymilian Rozwandowicz i Maciej Wolski.

fot. Radosław Jóźwiak
Wszyscy liczyli, że ŁKS kolejny raz stanie na wysokości zadania
4 zdjęcia
fot. Radosław Jóźwiak
fot. Radosław Jóźwiak
fot. Radosław Jóźwiak
ZOBACZ
ZDJĘCIA (4)

Dobry początek

Mecz lepiej zaczęli zawodnicy ŁKS-u. Aktywny na lewej stronie był Kelechukwu, dobrze w polu karnym pokazywał się Piotr Janczukowicz. Po stronie gości najaktywniejszy był najbardziej wysunięty zawodnik, Kamil Biliński, jednak zarówno Adam Marciniak, jak i Jan Sobociński nie pozwolili mu zbytnio rozwinąć skrzydeł.

W 16. minucie bez udziału rywala na murawę padł Pirulo. Niestety zabiegi fizjoterapeutów nie przyniosły skutków i Hiszpan musiał opuścić plac gry. Piłkarze ŁKS jakby na przekór losowi, po stracie swojego najlepszego zawodnika, postanowili strzelić gola. Z lewej strony dośrodkował Adrian Klimczak, a piłkę głową do bramki wbił Piotr Janczukowicz. W 22. minucie mogło być już 1:1. Obrona łodzian tym razem dała się zaskoczyć prostopadłym podaniem ze środka boiska i sam na sam z Markiem Koziołem wyszedł Biliński. Mimo dogodnej sytuacji strzelił bardzo niecelnie.

Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry olbrzymi błąd popełnił Jan Sobociński. Stracił piłkę w okolicach środka pola, z czego zrodziła się groźna kontra. Następnie błąd popełnił źle interweniujący Marciniak, dzieła dokończył bierny Maksymilian Rozwandowicz i Mathieu Scalet wpakował piłkę do siatki.

Druga połowa znacznie gorsza dla ŁKS

Zawodnik ŁKS-u Maksymilian Rozwandowicz przy piłce

Druga część rozpoczęła się dość spokojnie. ŁKS częściej utrzymywał się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Dopiero w 53. minucie Kacper Gach niefortunnie przepuścił piłkę, z którą zabrał się Janczukowicz. Następnie podał do Rygaarda, który próbował strelić, ale trafił w obrońcę.

W 68. minucie było już 2:1 dla Podbeskidzia. Biliński pięknie podał do Marko Roginicia, który przeszedł z piłką pół boiska, zakręcił Sobocińskim i strzelił w długi róg. Przy interwencji nie popisał się też Kozioł. Kilka minut później pechowiec tego meczu, Jan Sobociński, mógł przygwoździć swój zespół. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka odbiła się od jego nogi i niemal wpadła do bramki ŁKS. To nie był koniec nieszczęścia młodego obrońcy. W ostatnich minutach meczu mógł odkupić winy. Rygaard dośrodkowywał z rzutu wolnego, piłka spadła idealnie na nogę Sobocińskiego, ale ten strzelił nad poprzeczką.

Do końca połowy „Górale” kontrolowali przebieg gry i dowieźli zwycięstwo do końca.

 

 

ZOBACZ TAKŻE