Łódź była kiedyś tropikami?! Świadek tropikalnej Europy w bryłce bursztynu

Czy to możliwe, by w niepozornej, kolorowej bryłce bursztynu ukrywał się świadek tropikalnej przeszłości Europy? Dr hab. Grzegorz J. Wolski z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego udowadnia, że tak. W bursztynie bałtyckim sprzed 40 milionów lat odkrył wymarły gatunek mchu – Sematophyllites lodziensis.

3 zdjęcia
ZOBACZ
ZDJĘCIA (3)

 Zaczęło się niepozornie – od urodzinowego prezentu. Doświadczony briolog, od dwóch dekad zgłębiający tajemnice mszaków, otrzymał bursztyn z zatopionym mikroskopijnym fragmentem rośliny. Wystarczyło spojrzenie pod mikroskop, by zorientować się, że trafił na coś wyjątkowego – relikt nieznanego dotąd rozdziału historii Ziemi. Szczegółowa analiza potwierdziła, że okaz reprezentuje wymarły rodzaj. Nazwa nowego gatunku, Sematophyllites lodziensis, upamiętnia zarówno 80-lecie Uniwersytetu Łódzkiego, jak i 600-lecie miasta Łodzi.

To rzadkie odkrycie, bowiem dotychczas opisano jedynie sześć gatunków z rodzaju Sematophyllites. Każdy nowy wpis w tej krótkiej liście to naukowa sensacja. 

Dalszą część artykułu znajdziesz poniżej.

Co skrywa bursztyn?

Bursztyn bałtycki powstał, gdy dzisiejsza Europa Północna była krainą tropikalnych lasów, pełnych żywicodajnych drzew. Właśnie ta żywica zatrzymywała na zawsze fragmenty roślin i owady. Dziś bursztyn to „kapsuła czasu”, pozwalająca zajrzeć do świata sprzed milionów lat. Choć inkluzje owadów są stosunkowo częste, mchy w bursztynie to prawdziwa rzadkość.

Jak podkreśla dr hab. Wolski, takie znaleziska są bezcennym źródłem wiedzy o dawnych ekosystemach. Pozwalają zrekonstruować skład roślinny pradawnych lasów, prześledzić zmiany klimatu i przystosowania roślin. Co więcej, nie wszystkie mchy w bursztynie są wymarłe – niektóre przetrwały i dziś rosną w Azji Wschodniej czy tropikach.

Choć wizja „ożywienia” wymarłych roślin brzmi ekscytująco, mech zatopiony w bursztynie nie zachował DNA. Komórki roślin są zbyt delikatne, by przetrwać miliony lat, więc naukowcy nie mogą ich „sklonować” jak mamutów zachowanych w lodzie. Mimo to każdy taki okaz to bezcenny materiał badawczy, który pozwala lepiej zrozumieć ewolucję i przystosowania dawnych organizmów.

Opisanie nowego gatunku to proces precyzyjny i czasochłonny. Kluczowe znaczenie ma tzw. typ nomenklatoryczny – pierwszy okaz, na podstawie którego opisuje się dany gatunek. Musi być starannie zachowany, nieuszkodzony, przechowywany na przyszłość. W przypadku bursztynu to wyzwanie – roślina jest dosłownie „zamrożona” w żywicznej matrycy, często przysłonięta przez inne inkluzje, powietrze lub zanieczyszczenia. Część okazów nigdy nie zostanie dokładnie zbadana, bo nie da się do nich zajrzeć bez ich zniszczenia.

Dalszą część artykułu znajdziesz poniżej.

Samotny pionier

Dr hab. Grzegorz J. Wolski to jedyny naukowiec w Europie specjalizujący się w mchach zatopionych w bursztynie. Na całym świecie badaczy tej dziedziny jest zaledwie kilku. Pomimo ograniczonego dostępu do prywatnych zbiorów bursztynu, nie ustaje w pracy – właśnie kończy opis kolejnego gatunku, który przetrwał 40 milionów lat i dziś rośnie tylko w Japonii i Chinach.

Każda nowa bryłka bursztynu to nowa opowieść – fragment pradawnego świata zamknięty w złocistej kapsule. Dzięki pracy takich naukowców jak dr hab. Wolski stopniowo odczytujemy te historie. Poznajemy dawną florę, klimat i ewolucję życia na Ziemi. A wszystko to dzięki mchom – niepozornym, lecz niezwykle cennym świadkom historii.

ZOBACZ TAKŻE