Łuczak od początku sezonu podkreśla, że najważniejszą dla niej imprezą w tym sezonie będą Mistrzostwa Świata w narciarstwie alpejskim. Łodzianka wystąpiła już w rywalizacji drużynowego slalomu giganta równoległego, a wspólnie z kolegami i koleżankami z reprezentacji Polski zajęła 10. miejsce na świecie.
Zawody indywidualnego slalomu giganta i slalomu, czyli konkurencji, w których wystartuje Łuczak, zaplanowano odpowiednio na 13 i 15 lutego. Łodzianka miała więc po występie drużynowym czas na przygotowanie się do znacznie ważniejszych, indywidualnych startów. Postanowiła więc, że wystartuje w dwóch edycjach Pucharu Europy, który zaplanowany był na 9 i 10 lutego w niemieckim Oberjochu.
I trzeba przyznać, że Łuczak w pierwszym przejeździe pokazała klasę. Do finałowej serii awansowała z pierwszego miejsca, co tylko potwierdzało, że jest w dobrej formie i na trasie przed mistrzostwami świata czuje się coraz pewniej. Niestety, w drugim przejeździe straciła równowagę, zaczepiła o bramkę i niestety nie ukończyła zjazdu…
Nie lubię gdybać, ale pierwszy przejazd postawił mnie w bardzo dobrej sytuacji przed drugim. Niestety, nie wykorzystałam tej szansy. Była to pierwsza taka sytuacja w tym sezonie, ale jestem też zadowolona, jak do tego podeszłam. Dalej ryzykowałam i to było dla mnie bardzo ważne. Jestem usatysfakcjonowana tym, jak teraz czuję się na nartach – zdradza kulisy Łuczak.
Ryzyko nie popłaciło
Polka chciała więc odegrać się dzień później, kiedy zaplanowano kolejne zawody z cyklu Pucharu Europy. Łuczak znów pojechała bardzo ryzykownie i pech chciał, że znów wypadła z trasy. Swój przejazd zakończyła więc już na pierwszej rundzie.
– Faktycznie, te dwa dni w Oberjochu były dla mnie pechowe. Cieszę się jednak z tego, że staję się coraz pewniejsza na nartach. Przekładam też jazdę treningową na tę na zawodach i więcej ryzykuję. Wiadomo, że to idzie w parze z błędami i nie zawsze się udaje ich uniknąć. Jestem jednak zadowolona, że to czucie na nartach mi wraca i jeździ mi się bardzo dobrze – kontynuuje łodzianka.
Mimo to łodzianka nie traci zapału i motywacji do dobrego startu w Saablach, gdzie odbędą się kolejne konkurencje trwających mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim. – Czy jestem w formie? To zobaczymy już na samych mistrzostwach świata. Jestem zadowolona. Przez ostatnie dwa, trzy tygodnie udało nam się posklejać wiele ważnych elementów i zrobiłam duży krok do przodu. Teraz zależy mi na tym, by przejazdy były płynne i czyste, ale jednocześnie chcę ryzykować i przesuwać tę granicę – mówi Łuczak.
Transmisje z Mistrzostw Świata w narciarstwie alpejskim można śledzić w Eurosporcie oraz na platformie MAX.