Najciekawsza okazała się pierwsza połowa. To w niej również padły jedyne bramki tego spotkania. I to w odstępie zaledwie kilku minut. Pierwszy cios zadali gospodarze. ŁKS stracił piłkę na środku boiska, co wykorzystał zawodnik GKS-u, precyzyjnie podając za linię defensorów przyjezdnych. Do futbolówki podbiegł Handzlik, który nie miał problemu z pokonaniem Kozioła. Na szczęście łodzianie nie zastanawiali się długo nad odpowiedzią. Zaledwie 3 minuty później Tosik dośrodkował w pole karne, a fantastycznym strzałem popisał się Janczukowic. Piłka odbiła się jeszcze o słupek i powędrowała do bramki.
– Moim zdaniem byliśmy lepsi, jeżeli chodzi o grę, ale nie stworzyliśmy wielu sytuacji bramkowych. Brakowało klarownych okazji – powiedział po meczu trener ŁKS-u Kibu Vicuña.
I trudno nie przyznać mu racji. Jednak brak okazji do zdobywania bramek to bolączka ŁKS-u dobrze znana z poprzedniej rundy. W tej miało się to zmienić, bo łodzianie bardzo potrzebują kolejnych punktów. Być może pierwszy mecz był jedynie wejściem w rytm rozgrywek, a być może w przerwie zimowej piłkarzom ŁKS-u nie udało się wypracować innego stylu gry. Wszystko okaże się już w najbliższą sobotę. Wtedy łodzianie zagrają u siebie z Koroną Kielce.
GKS Jastrzębie – ŁKS Łódź 1:1 (1:1)
Gole:
Handzlik (35’)
Janczukowicz (38’)
ŁKS:
Kozioł – Bąkowicz, Dąbrowski, Koprowski, Klimczak, Pirulo, Trąbka, Tosik (65’ Moreno), Ricardinho (83’ Wolski), Janczukowicz (M. Kowalczyk), Corral