Pojawiły się wtedy inwestycje i nastąpiło unowocześnienie produkcji, co poprawiło jakość towarów oraz warunki pracy. Jednocześnie próbowano rozszerzyć zakres branżowy Łodzi, ograniczając nieco monokulturę włókienniczą, rozbudowując przemysł elektromaszynowy, metalowy i chemiczny oraz sektor usług. Dekada lat 80. XX w. jest ważna dla historii Łodzi również dlatego, że w czasach destabilizacji i ogólnego kryzysu gospodarki socrealistycznej dokonywał się powolny, jeszcze niewidoczny tak wyraźnie, proces upadku przemysłu lekkiego, który próbowano restrukturyzować kilka lat wcześniej. Wyhamowanie tych reform doprowadziło w ciągu kolejnych kilkunastu lat do dziejowego krachu niekwestionowanej od stulecia stolicy polskiego włókiennictwa.
Zastopowanie inwestycji
Kluczowa dla Łodzi branża lekka na początku lat 70. XX w. obejmowała ponad 60 dużych przedsiębiorstw, dziesięć zjednoczeń, kilka biur projektowych i dwie centrale handlu zagranicznego. W krajowej produkcji udział miejscowych fabryk wynosił ok. 25 proc. i 1/4 całego zatrudnienia. Widoczna była rozbudowa przemysłu maszynowego i chemicznego, w których zatrudnienie wzrosło z 35 tys. do 54 tys. osób. W włókiennictwie większość budynków i urządzeń była przestarzała, a stopień zużycia majątku trwałego określano na niemal 60 proc. Już wtedy szacowano, że prawie 30 obiektów przemysłowych w Łodzi kwalifikowało się do likwidacji ze względu na zły stan techniczny oraz fatalne warunki pracy w przedsiębiorstwach, gdzie brakowało podstawowego zaplecza sanitarnego i socjalnego. Do tego dochodziły uciążliwości pracy na trzy zmiany, wyśrubowane normy, a przy tym niskie na tle kraju płace.
Na liście fabryk objętych planem naprawczym znalazły się m.in. największe firmy przemysłu bawełnianego – ZPB Poltex i ZPB Uniontex, w sektorze odzieżowym m.in. Wólczanka, w branży maszynowej i elektronicznej – Wifama oraz Łódzkie Zakłady Radiowe Unitra-Fonica.
- ZOBACZ TEŻ: Słynna Ala z Elementarza leczyła dzieci w Łodzi. Niezwykła historia Aliny Margolis-Edelman
Nowe firmy to za mało
W drugiej połowie dekady gierkowskiej powstało w Łodzi jeszcze kilka nowych fabryk, np. Zakłady Wyrobów Obiciowych Vera (1976), ZPO im. Próchnika (1976), Zakłady Przemysłu Pończoszniczego „Feniks” (1977) czy Zakłady Przemysłu Skórzanego Skogar (1977), ale ich rozruch w trudnych latach 80. generował spore straty. W pośpiechu finalizowano budowę elektrociepłowni EC-4, bo miastu zaczęło brakować energii i ciepła. Finalnie przemysł łódzki osiągnął wówczas najwyższy pułap modernizacji, ale nakłady inwestycyjne stopniowo spadały, osiągając w połowie lat 80. zaledwie 1/3 tego poziomu. Efekty modernizacji przemysłu łódzkiego w połowie lat 70. XX w. przedstawiano jako sukces – unowocześniono setkę zakładów i wybudowano 30 nowych, ale okazało się to niewystarczające, by przetrwać kolejną dekadę stagnacji, choć wartość majątku łódzki fabryk wzrosła o połowę – z 43 mld zł do 64 mld zł, a udział w produkcji krajowej w kilku działach włókiennictwa przekroczył 50 proc.
Łódź nadal funkcjonowała w rytmie ciężkiej pracy. Ludzie – nie bacząc na ogólny marazm – starali się jakoś żyć w warunkach powszechnych niedoborów, kartkowych zakupów i wielu uciążliwości, licząc na lepszą przyszłość, która niestety nie nadeszła. Kolejna dekada transformacji ustrojowej przyniosła miastu kryzys, z którego dawne włókiennicze imperium nie zdołało się już podnieść, odrywając się od swego industrialnego dziedzictwa.
O tym najcięższym w dziejach naszego miasta upadku przemysłu lekkiego, którego nie udało się powstrzymać również za sprawą stagnacji straconych lat 80. XX w., będziemy pisać w kolejnych odcinkach naszego cyklu.
