Odrabianie zaległości. Reformy edukacji w Łodzi po I wojnie światowej

O ile straty w przemyśle łódzkim po I wojnie światowej udało się dosyć szybko odrobić, to widać było ogromne zapóźnienia w łódzkiej edukacji. Dość powiedzieć, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w naszym mieście ponad połowa populacji mężczyzn i 2/3 kobiet nie potrafiło ani czytać, ani pisać.

Nowe szkoły przy ul. Nowo-Marysińskiej oraz na Nowym Rokiciu
Nowe szkoły przy ul. Nowo-Marysińskiej oraz na Nowym Rokiciu

W czasach zaborów działały w naszym mieście szkoły rządowe czy prestiżowe gimnazja prywatne, ale dla półmilionowej aglomeracji – przy znacznie ograniczonym dostępie do edukacji biednych grup społecznych – była to zaledwie kropla w morzu powszechnego analfabetyzmu.

Znalazł się reformator

Po 1918 r. łódzki samorząd pod wodzą prezydenta Aleksego Rżewskiego jako pierwszy w kraju wprowadził obowiązek szkolny, wobec czego rozpoczęto budowę nowych szkół. W 1919 r. Rada Miejska Łodzi uchwaliła „Statut miejscowy o wprowadzeniu przymusu szkolnego”, w myśl którego wprowadzono powszechne, bezpłatne i obowiązkowe siedmioklasowe nauczanie. Dotyczyło wszystkich dzieci w wieku od 7 do 14 lat. Jeśli dziecko od 12. roku życia pracowało, musiało uczęszczać na kursy wieczorowe. Realizacją obowiązku szkolnego i zapewnieniem możliwości materialnych jego realizacji zajmowała się Komisja Powszechnego Nauczania kierowana przez dr. Stefana Kopcińskiego. Głównym zadaniem nowych władz było przełamanie niechęci rodzin robotniczych do edukacji dzieci. Bieda, inflacja i bezrobocie spychały na dalszy plan potrzeby oświatowe, zakup podręczników czy mundurków. Sporym problemem był też brak budynków szkolnych.

Szkoły potrzebne od zaraz

W 1922 r. wzniesiono gmach szkoły przy ul. Zagajnikowej 28 i 32 (dziś ul. Kopcińskiego). Do lat 30. zbudowano jeszcze 11 budynków szkolnych z 200 klasami, które powstały m.in. przy ulicach Cegielnianej (Jaracza), Nowo-Targowej (Sterlinga), Konstantynowskiej (Legionów), Nowo-Marysińskiej (Staszica), Wspólnej i na Nowym Rokiciu przy ul. Przyszkole, a także przy ulicach Łęczyckiej i Bocznej. Projektantem większości tych obiektów, które do dziś służą uczniom, był znany łódzki architekt Wiesław Lisowski. Budynki miały imponujące rozmiary, bo z reguły mieściły po dwie szkoły. Powoływano również ośrodki kształcenia specjalnego dla dzieci głuchoniemych i niepełnosprawnych oraz „moralnie zaniedbanych”. Łódź niewątpliwie odniosła spory sukces w upowszechnianiu szkolnictwa podstawowego, a te dokonania często były przedstawiane jako wzorcowe dla innych miast, choć potrzeby wciąż były ogromne.

Ruszyła maszyna...

Dziesiątki lat zaniedbań oświatowych wymagały czasu oraz stworzenia na potrzeby miasta całego systemu oświaty – od szkół powszechnych po kolejne etapy kształcenia. Mimo znaczącej ofensywy budowlanej na rzecz edukacji, to np. w 1937 r. ponad 70 szkół nadal znajdowało się w wynajętych pomieszczeniach, a tylko 39 miało samodzielne budynki. Średnio na jedną salę lekcyjną przypadało 61 uczniów, co zmuszało do lekcji nawet na trzy zmiany. Działały też szkoły mniejszości narodowych, co wynikało ze struktury populacji Łodzi – Żydzi dysponowali dziewięcioma szkołami średnimi, jedną szkołą zawodową i 31 szkołami powszechnymi. Niemcy posiadali 30 szkół powszechnych z wykładowym niemieckim, gimnazjum miejskie, cztery gimnazja żeńskie i seminarium nauczycielskie. Ogółem przed wojną w Łodzi działało 199 szkół podstawowych. Samorząd prowadził 122 placówki, a pozostałe znajdowały się w rękach prywatnych.

Potrzeby rosły

W mieście obok 27 średnich szkół prywatnych działały cztery średnie szkoły państwowe oraz jedna samorządowa, do których uczęszczało 7,5 tys. uczniów. Istniało również 10 szkół zawodowych. Władze miejskie bezskutecznie zabiegały o utworzenie wyższej uczelni – politechniki, a w przyszłości uniwersytetu. W 1921 r. powołano jedynie Instytut Nauczycielski, a także seminarium duchowne, a rezultatem wieloletnich starań było otwarcie Oddziału Łódzkiego Wolnej Wszechnicy Polskiej, która miała częściowe prawa uczelni wyższej i można było tam studiować na czterech wydziałach. Efekty reformy szkolnictwa były widoczne, bo w dwudziestoleciu międzywojennym odsetek analfabetów w Łodzi zmalał z 60 do 13%. Powoli odradzały się też polska kultura i prasa.

ZOBACZ TAKŻE