Pakuj raniec do szkoły! Ten łodzianizm pamięta niejeden uczeń z Łodzi

Tytuł brzmi nieco bojowo i partyzancko, choć dotyczy szkoły, która bywa dla wielu walecznym wyzwaniem. Rozpoczął się nowy rok nauki, dzieci i młodzież powróciły do swoich klas, które dawniej nazywane były oddziałami.

Pakuj raniec do szkoły! Ten łodzianizm pamięta niejeden uczeń z Łodzi
Pakuj raniec do szkoły! Ten łodzianizm pamięta niejeden uczeń z Łodzi

Mówiono np. „chodzę do drugiego oddziału”, „skończyłem czwarty oddział” albo „ukończenie siedmiu oddziałów było dawniej marzeniem i szczytem możliwości”. Szkolne wyprawki, nawet jeszcze w czasach PRL, były raczej siermiężne: pióro ze stalówką maczaną w kałamarzu, drewniany piórnik, długopis na lata, miękkie i twarde ołówki, łamiące się kredki, akwarelki albo farby plakatowe, temperówka, nieosiągalne niemal flamastry, papier kolorowy, klej guma arabska, linijki i kątomierz, worek na kapcie szkolne lub tzw. juniorki. Oczywiście dochodziły do tego podręczniki i zeszyty. Wszystko to trafiało do tornistra, zwanego jeszcze nie tak dawno rańcem (słowo pochodzące z języka rosyjskiego). Raniec nie był zwyczajnym plecakiem, ale przeznaczonym wyłącznie do celów szkolnych.

ZOBACZ TAKŻE