200 lat temu w Łodzi zdecydowano o budowie z rządowych pieniędzy pierwszego zakładu mechanicznej obróbki płócien. Wielu sądzi, że pozostałością po nim jest zabytkowy budynek przy ulicy Tymienieckiego zwany bielnikiem Kopischa. Tak naprawdę jest to dom mieszkalny Kopischa. Śladu po pierwszym łódzkim zakładzie przemysłowym nie ma. Zachowało się jedynie cześć murów przyziemia.
Do rozwijającego się miasta ściągano z zagranicy tkaczy płótna. Utkany na domowych warsztatach materiał był twardy, szorstki i miał kolor szary, dlatego wymagał wykończenia, uszlachetnienia, by nadawał się do celów użytkowych np. do szycia koszul czy obrusów. Do bielenia surowego płótna potrzebne były: słońce, trawa (łąki) oraz bardzo dużo wody. Płótno rozkładano na trawie (na polach bielnikowych).
Na południowym stoku doliny rzeki Jasień było miejsce dobrze nasłonecznione - dziś to teren między ulicą Tymienieckiego a zabytkową elektrownią zakładów Scheiblera. Pola zalewano wodą z kanału bielnikowego zasilanego wodą ze stawu przy ulicy Przędzalnianej. Z kanału głównego woda spływała rynnami na pola bielnikowe. Na zroszonej trawie rozciągano płótno i gdy schło na słońcu polewano je wodą czerpaną z płynącego nieopodal bezimiennego dopływu Jasienia.
Bielenie tkanin nazywano blichowaniem. W budynkach zakładu płócienniczego wykonywano pozostałe etapy uszlachetniania: krochmalenie, folowanie czyli ubijanie materiału oraz maglowanie. Magiel i folusz były zasilane dwoma kołami wodnymi. Zakład bielnikowo - maglowy nie przetrwał jednak długo. Fiaskiem zakończył się projekt stworzenia w naszym mieście ośrodka produkcji lnianej. Po pierwsze: uszlachetnianie płótna powierzano osobom, które się na tym nie znały. Po drugie: brakowało surowca, bo len na łódzkich glebach nie chciał rosnąć, choć sprowadzono z zagranicy jego szlachetne odmiany.
Płótno z Łodzi trafiało do armii Królestwa Polskiego. Po powstaniu listopadowym armię rozwiązano, co spowodowało spadek produkcji i to ostatecznie położyło kres przedsiębiorstwu, a zakład bielnikowy stał się częścią imperium Scheiblera. Epoka lnu w Łodzi bardzo szybko się skończyła, nastała era bawełny i wełny.