Ponad 75 węży w mieszkaniu łodzianki. Karolina Szydłowska hoduje, krzyżuje i walczy z mitami

Karolina Szydłowska od ponad 7 lat prowadzi hodowlę węży i, jak przyznaje, te zwierzęta są jej prawdziwą pasją. W swoim mieszkaniu ma ich co najmniej 75. Hodowlę założyła w wieku 18 lat, ale fascynacja gadami zaczęła się wcześniej.

Karolina ma u siebie co najmniej 75 węży
8 zdjęć
ZOBACZ
ZDJĘCIA (8)

– Gdy byłam dzieckiem, często jeździłam na wieś do mojej babci. Tam przyglądałam się jaszczurkom, a jako pięcio- bądź sześciolatka znalazłam w trawie zaskrońca. Wtedy zakochałam się w wężach – mówi Karolina. 

Różne wzory

Jej pierwszym okazem, zalążkiem hodowli, był kupiony w Warszawie meksykański wąż królewski. Z biegiem czasu liczba osobników zaczęła się zwiększać. Teraz łodzianka ma węże zbożowe, mahoniowe, bambusowe, mandaryńskie, lancetogłowy mleczne i meksykańskie. Są także heterodony zachodnie i boiga cyanea. 

– Te ostatnie to węże warunkowe jadowite. Ich zęby jadowe znajdują się z tyłu szczęki, więc musiałyby ugryźć bardzo głęboko, aby wpuścić toksynę. Nawet jeżeliby doszło do takiej sytuacji, zdrowemu człowiekowi prawdopodobnie nic by się nie stało. Najwyżej spuchłby mu palec – twierdzi Karolina.

Dzisiaj ma 75 stałych węży, ale po doliczeniu ich potomstwa, ich liczba jest większa. Długość dorosłych osobników oscyluje w granicach 1–1,5 metra. Kolorystyka gadów jest bardzo różnorodna. Niektóre są gładkie, inne mają na ciele kolorowe paski, prostokąty, kółka i inne kształty. 

Karolina od samego początku wiedziała, że nie chce się skupiać tylko na opiece nad nimi.

– Najłatwiej kupić samca i samicę, dopuścić ich do siebie i mieć młode. Tylko że profesjonalna hodowla wymaga o wiele większego zaangażowania – przyznaje.

Jej głównym celem jest dokonywanie konkretnych selekcji osobników. Łodzianka krzyżuje je w taki sposób, aby uzyskać węże o niesamowitych wzorach, które w naturze są niemożliwe do znalezienia. To wymaga bardzo dużej wiedzy biologicznej i odpowiedniego wyczucia. Gady, które jej się najbardziej podobają i mają największy potencjał, pozostawia sobie do dalszej hodowli. Resztę wystawia na sprzedaż jako nadwyżkę hodowlaną.

Opieka nad wężami

Wszystkie gady trzyma u siebie w pokoju w regałach z wysuwanymi pojemnikami. Każdy mieszka osobno, bo węże preferują samotność.  Łodzianka dba o odpowiednie podłoże, pamięta też o tym, żeby regularnie napełniać miski wodą, a raz na tydzień lub dwa tygodnie podaje im po jednej mrożonej myszy, którą połykają od razu w całości. W zależności od potrzeb konkretnego gatunku Karolina dogrzewa poszczególne pojemniki. Systematycznie też w nich sprząta.

– Wtedy biorę węże na chwilę na ręce – dodaje. – Na ogół staram się jednak nie dotykać ich zbyt często. Co prawda węże tolerują dotyk człowieka, ale niekoniecznie go lubią.    

Nieszkodliwe

Karolina zdaje sobie sprawę, że węże od lat postrzegane są bardzo negatywnie.

– Ludzie sądzą, że to obślizgłe i złe zwierzęta, a ja cały czas walczę z takim myśleniem. Ich skóra jest aksamitna i przyjemna w dotyku, a one same boją się nas bardziej niż my ich. Jeśli nie są jadowite, nie zrobią nam krzywdy. Nawet jeżeli ugryzą, to poczujemy tylko uszczypnięcie. Staram się o tym mówić innym osobom na każdym kroku, aby przełamać panujące stereotypy – przyznaje.

ZOBACZ TAKŻE