Na początku października 1918 r. Rada Regencyjna rozpoczęła przygotowywania do przejęcia władzy w kraju, a Rada Miejska w Łodzi wyraziła dla niej poparcie. Już 10 listopada odbyło się w mieście kilka wieców i demonstracji. Zgromadzony przed Grand Hotelem tłum przywitał wychodzących z budynku oficerów niemieckich gwizdami. Na wieść o rewolucji w Berlinie i abdykacji cesarza Wilhelma II w wojsku niemieckim utworzono Radę Żołnierską.
Hej, kto Polak, na bagnety!
Akcje rozbrajania Niemców rozpoczęły się od rana 11 listopada. Tego dnia zmobilizowano – oprócz działających już patroli – grupę ok. 500 członków POW-u, 150 bojowców Narodowego Związku Robotników, a także członków organizacji wojskowych i PPS-u. Rozbrajanie Niemców podejmowali także przechodnie na ulicach, a przyłączyli się do nich członkowie „Sokoła”, skauci i młodzież. Członkowie organizacji paramilitarnych byli słabo uzbrojeni, np. oddział zdobywający Dworzec Kaliski posiadał zaledwie pięć rewolwerów, cztery karabiny i pięć szabli! Opanowano jednak kilka ważnych punktów w mieście. Do godzin wieczornych zajęto sześć komisariatów, lokal żandarmerii i składnicę wojskową, zdobyto kilkaset karabinów i żywność.
Do ostatniej krwi
O godzinie 18:30 skoncentrowane w śródmieściu grupy bojowe PPS-u rozbroiły u zbiegu ulic Andrzeja i Długiej patrol wojskowy.
Godzina 19:00 – do akcji przystępują bojówki NZR-u, które zajmują posterunki policji, urzędy i mniejsze obiekty wojskowe. Akcję podejmują oddziały podlegające komendzie powołanej przy łódzkim magistracie.
Godzina 20:00 – pod kontrolą są już: poczta, telegraf oraz urzędy, w Grand Hotelu zajęto biuro gubernatora. Dwukrotnie podejmowano próbę zdobycia Dworca Fabrycznego. Dopiero ok. godziny 22:00 dokonał tego oddział POW-u, ale Niemcy zakłuli bagnetami członka NZR-u Bronisława Sałacińskiego. Wcześniej, podczas próby zajęcia siedziby policji, ranny został 17-letni uczeń Stefan Linke, który potem zmarł.
Na Nowym Rynku, gdzie po godzinie 20:00 doszło do starć z silnym patrolem, zginęli ochotnicy: 17-letni Jan Gruszczyński, 20-letnia Eugenia Wasiak, 29-letni drukarz Stefan Kołodziejczak oraz były oficer ppor. Józef Bukowski.
Żołnierskie rozmowy
Opanowanie punktów strategicznych w mieście i rozbrajanie żołnierzy niemieckich nie dawało pełni sukcesu, gdyż nie udało się opanować koszar przy ul. Konstantynowskiej. Około godziny 22:00 wojska niemieckie ruszyły do śródmieścia. Garnizon uległ nastrojom rewolucyjnym, a żołnierze obalili dowództwo, przekazując władzę wybranej Radzie Żołnierskiej (Soldatenrat), która udała się na pertraktacje do siedziby Rady Miejskiej przy ul. Średniej 16 (ul. Pomorska). W nocy zawarto rozejm. Niemcy mieli przekazać nadwyżkę broni, a strona polska gwarantowała pomoc w powrocie żołnierzy do domu. Przedstawiciele obu stron udali się szybko w rejon al. Kościuszki, gdzie już nastąpiło starcie piechoty niemieckiej z polskimi oddziałami. Walki zażegnano i Niemcy wrócili do koszar.
Wolna Łódź!
Następnego dnia miasto ogarnął szał radości. Prawie cała polska ludność wyległa na place i ulice. Grupy młodzieży zrzucały niemieckie napisy i godła. W oknach i na balkonach pojawiły się polskie barwy narodowe. Władza znalazła się w rękach magistratu, a nadburmistrz Leopold Skulski przystąpił do organizowania milicji miejskiej pod komendą gen. S. Suryn-Masalskiego.
Na łamach pierwszego w niepodległej Łodzi numeru „Nowego Kuriera Łódzkiego” z 12 listopada 1918 r. czytamy: „Nastrój dziś spokojniejszy. Na rogach ulic uzbrojone posterunki polskie. Po ulicach jeżdżą samochody niemieckie przystrojone w czerwone barwy. Lekcje w szkołach dziś przerwano”. Ostatni żołnierze niemieccy opuścili Łódź 20 listopada 1918 r.