W ostatnim czasie z Widzewa odeszło dwóch ważnych piłkarzy. Najpierw do Japonii odszedł podstawowy napastnik Jordi Sanchez, a następnie do szwajcarskiego FC Luzern został sprzedany Andrejs Ciganiks. Oficjalnych kwot nie znamy, ale pewne jest, że budżet łódzkiej drużyny zasiliła kwota sześciocyfrowa. Zapobiegliwie dyrektor sportowy Widzewa, Tomasz Wichniarek zabezpieczył lewą stronę defensywy – jeszcze przed odejściem Łotysza na stadion przy al. Piłsudskiego 138 zawitał Samuel Kozlovský; 24-letni defensor do Łodzi przybył z AS Trencin. Po szybkim uporaniu się z luką w obronie sztab sportowy może skupić się na poszukiwaniach napastnika. Wprawdzie do klubu przyszedł Hubert Sobol, ale nie jest on zastępstwem jeden do jednego za Sancheza.
Rozkołysana Łódź
W Łódzkim Klubie Sportowym sytuacja ma się zdecydowanie mniej spokojnie. Część zawodników dość pilnie chciała odejść po spadku do 1. ligi, co powodowało konflikty. Jednym z nich był Rahil Mammadov. Finalnie azerski obrońca doszedł do porozumienia z klubem i rozwiązał umowę. Blisko odejścia był również Kay Tejan. Napastnik jednak nie porozumiał się z nowym pracodawcą i obecnie nadrabia braki kondycyjne, trenując z zespołem rezerw. Jego przyszłość jest jednak wciąż niepewna. Kolejną startą kadrową jest odejście Daniego Ramireza. Hiszpan nie przedłużył kontraktu, a w mediach pojawiają się informacje, że może przejść do Wisły Kraków. Była też cała seria rozwiązanych umów. Bartosz Szeliga, Mieszko Lorenc, Marcin Flis, Maciej Śliwa i Adrian Małachowski nie będą już zakładać koszulki z przeplatanką na piersi. Po takiej fali odejść czas na transfery do klubu. Robert Graf ma pełne ręce roboty. Wprawdzie ŁKS w pierwszej kolejce pauzuje (przełożony mecz z Wisłą Kraków ze względu na europejskie puchary), ale to wciąż bardzo mało czasu do startu ligowych zmagań.