Podczas badań prenatalnych w 22. tygodniu ciąży pani Natalia z Tomnic usłyszała, że u jej dziecka wykryto zmianę w okolicy serca. Okazało się, że to guz.
Jak się słyszy “guz”, to kojarzy się z najgorszym. Bałam się, że moja córeczka może nie przeżyć – opowiada pani Natalia.
- ZOBACZ TAKŻE: Szpital Madurowicza w Łodzi w trosce o przyszłych rodziców. Drzwi otwarte są codziennie!
Guz w worku osierdziowym
W worku osierdziowym otaczającym serce Ali rósł bardzo duży guz, który mocno uciskał narządy wewnętrzne. Z tego powodu płuca dziewczynki również nie rozwijały się normalnie. Panią Natalię poddano wielu badaniom i inwazyjnym zabiegom, które miały pomóc dziecku. Ale sytuacja była trudna – Ala miała objawy niewydolności krążenia i coraz bardziej obawiano się o jej życie. Lekarze zgodnie twierdzili, że to bardzo rzadki przypadek, dla którego nie ma schematu leczenia – utartego szlaku, który podpowiedziałby, co robić. Pomocy szukali wszędzie, w literaturze medycznej, a nawet u kolegów z USA. Najważniejsza była jednak współpraca. W szerokim zespole specjalistów – kardiochirurgów, ginekologów i położników, neonatologów, anestezjologów – opracowano plan, jak uratować życie dziewczynki. Zdecydowano, że trzeba usunąć guz, a poród musi odbyć się znacznie przed czasem, w 31. tygodniu ciąży. Dłużej nie można było już czekać – guz rósł bardzo szybko, a stan dziecka się pogarszał.
W 17. minucie życia
Na bloku kardiologicznym przygotowano dwie sąsiadujące ze sobą sale – jedną na poród przez cięcie cesarskie, drugą na operację serca. Tu liczyła się każda sekunda – Ala od razu po urodzeniu musiała trafić na stół operacyjny. Spodziewano się, że dziewczynka może wymagać reanimacji jeszcze przed odcięciem pępowiny. Tak się stało, ale zespół był na to gotowy. Ala urodziła się o godz. 10.19, a na stole operacyjnym była już o godz. 10:25. W 17. minucie życia dziewczynki lekarze usunęli olbrzymi guz, a cała skomplikowana operacja trwała jedynie 45 minut.
Wysiłki lekarzy i to, ile czasu spędziłam w szpitalu nie poszło na marne, a naszą córeczkę udało się uratować – mówi wzruszona pani Natalia.
Ta historia pokazuje, jak ważna jest współpraca wielu specjalistów. Dziś stan dziewczynki jest stabilny, mała Ala oddycha już sama.
