Przyjęło się mówić dość powszechnie „rebiata” w odniesieniu do dzieci, np. że liczna rodzina się zjechała, no i cała rebiata też. W szkole mówiono do uczniów: „No, cicho rebiata!”, a w łódzkiej powieści Tadeusza Chróścielewskiego „Szkoła dwóch dziewcząt” na zakończenie nauki pada takie zdanie: „Panie nauczycielu, pan dyrektor chce jeszcze do rebiaty gadkę powiedzieć…”. A od dziś szkolna rebiata ma już wolne i zaczynają się wakacje!
Rebiata ma wolne! Co oznaczał łodzianizm zaczerpnięty z języka rosyjskiego?
W łódzkiej mowie można dostrzec sporo zapożyczeń leksykalnych i gramatycznych z języka rosyjskiego. Prawie 100 lat carskiego zaboru i urzędowych dokumentów, a także szkolnictwo zrobiły swoje, wskutek czego w dawnej Łodzi rosyjski był w obiegu.