Rycerze wiosny gorsi od lidera Fortuna 1. Ligi. ŁKS - Miedź Legnica 0:1

Nie było sensacji na łódzkim stadionie. ŁKS przegrywa z Miedzią Legnica 1:0. Choć trzeba przyznać, że Rycerze Wiosny gonili wynik i miejscami ich gra mogła się podobać. Zwłaszcza w drugiej połowie, w której stworzyli kilka dobrych okazji.

fot. Łódź.pl
ŁKS - Miedź
5 zdjęć
fot. Łódź.pl
fot. Łódź.pl
fot. Łódź.pl
fot. Łódź.pl
ZOBACZ
ZDJĘCIA (5)

Łodzianie w pierwszych minutach atakowali i kontrolowali grę. W 6. min. trafiła się doskonała okazja na otwarcie wyniku. Po podaniu z rzutu wolnego piłkę przyjął Trąbka i rozpoczął samotny rajd w stronę bramki przyjezdnych. Próbował dośrodkować do Coralla, ale obrona Miedzi była czujna.

Niestety motywacji łodzianom nie wystarczyło na długo. Potrzebna była tylko jedna płynna akcja Legniczan i już Kozioł musiał wyciągać piłkę z siatki. Makuch z lewej dośrodkował Zapolnemu, Śliwa przybiegł z prawego skrzydła, przyjął piłkę, odwrócił się i pewnie posłał futbolówkę na dalszy słupek. W 9. min. było już 1:0.

To wyraźnie pozbawiło gospodarzy animuszu. W grę wkradło się dużo chaosu. Szczególne w środku pola. ŁKS często tracił piłkę i pozwalał na zbyt wiele ofensywie gości. Tymczasem Miedź nie zwalniała tempa i tworzyła sobie kolejne szanse. Tylko dzięki wyjątkowemu szczęściu i doskonałej grze Marka Kozioła łodzianom udawało się powstrzymywać ofensywę legniczan.

Szansę na wyrównanie gospodarze mieli jeszcze w 33.  minucie, po dośrodkowaniu do Corrala, który stał w polu karnym. Hiszpan dobrze przyjął piłkę głową i skierował ją w światło brami. Niestety bramkarz Miedzi okazał się szybszy. Pod koniec pierwszej połowy ŁKS próbował jeszcze atakować i wyraźnie przyspieszył, wykorzystując to, że Miedź myślami była już w szatni.

Lepsza druga połowa

Początek drugiej części meczu to znów szarża łodzian. W 49 min. Corral dostał piłkę na środku pola, tuż przed polem karnym. Podbiegł jeszcze chwilę w kierunku lewego skrzydła i strzelił w światło bramki. Niestety Lenarcik sięgnął futbolówki, która przeleciała nad poprzeczką.

Gospodarze wyraźnie poprawili grę w obronie. ŁKS nie pozwalał już na spektakularne kontry jak w pierwszej połowie. Grać zaczął między innymi Pirulo, który do tej pory był niewidoczny. W 52. min. znów zrobiło się groźnie pod polem karnym gości. Corral niestety trafia prosto w ręce Lenarcika. Gra zrobiła się ciekawa. Chwilę później w powietrzu wisiał rzut karny po zderzeniu Domingueza z Szeligą i Dąbrowskim tuż za linią pola karnego. Sędzia na szczęście jednak nie wskazał na 11. metr. Mimo to, po tym zderzeniu dobrze grający Dąbrowski musiał zejść z boiska. Zastąpił go Koprowski, który wszedł na murawę razem z Ricardinho.

ŁKS wyraźnie przechodził do ofensywy, nie mając wiele do stracenia. Ta taktyka w pewnym stopniu okazała się skuteczna. Łodzianie długo utrzymywali się przy piłce i próbowali budować atak pozycyjny. W 67 min. Matuszek zaatakował Szeligę na lewym skrzydle przy polu karnym. Sędzia podyktował rzut wolny i Trąbka mocno dośrodkował w pole karne, ale interweniowali obrońcy Miedzi.

Kolejna niewykorzystana akcja to już 77 min. Trąbka szybko podanie do Pirulo, który stał tuż przed bramką. Ten jednak nie trafia w piłkę i Lenarcik znów ratuje sytuację. Po tych dwóch akcjach atmosfera zarówno na boisku, jak i na trybunach zgęstniała. Gol wisiał w powietrzu, a gra gospodarzy mogła się podobać. Niestety. Miedzi udało się uspokoić grę i przenieść ciężar na połowę łodzian. ŁKS nie odzyskał już inicjatywy, mimo doliczonych 5 minut do czasu gry.

Porażkę ŁKS-u trudno uznać za zaskoczenie. Miedź to niekwestionowany lider, który z pewnością w przyszłym sezonie zagra w Ekstraklasie. Tym bardziej cieszy postawa łodzian, którzy miejscami udowadniali, że są w stanie walczyć nawet z najlepszymi. W tym sezonie Rycerze Wiosny mają jeszcze do zdobycia 27 punktów w 9 meczach. Walka o baraże wciąż jest realna.

ŁKS — Miedź 0:1 (0:1)

Bramki:

Śliwa (9’)

ŁKS: Kozioł — Bąkowicz, Dąbrowski (58' Koprowski), Monsalve, Szeliga, Pirulo, Kuźma (76' Janczukowicz), Trąbka, Moreno (46' Dominguez), Corral (67' Radaszkiewicz), Wolski (60' Ricardinho)

ZOBACZ TAKŻE