– Jedziemy do pracy. Nim tramwaj dojedzie, warto przeczytać najświeższe wiadomości – opowiada lektor jednej z kronik filmowych sprzed 75 lat. W kadrze widzimy zaczytanego w prasie pasażera i drugiego, który zagląda mu przez ramię i w pewnym momencie woła „Jeszcze chwileczkę, niech pan nie odwraca, nie zdążyłem kupić gazety na przystanku!”. Właściciel gazety odpowiada jednak, że czytelnik na gapę może nabyć prasę również w tramwaju. Kamera kieruje się na niewielką skrzyneczkę z gazetami i napisem „sami bierzemy – sami płacimy”.
Test na uczciwość
Akcję montażu „skrzynek uczciwości” zainicjowała w 1948 r. Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”. W największych przedsiębiorstwach komunikacyjnych montowano skrzyneczki z prasą – chcący kupić gazetę mógł włożyć odpowiednią kwotę do dołączonej kasetki i po prostu wziąć sobie zakupiony numer. Na początku nowinkę wprowadzono w liniach podmiejskich, później również w samej Łodzi.
Jak w teście uczciwości wypadli pasażerowie? Od początku prasa prześcigiwała się w pochwałach. „Robotnicza Łódź zdaje egzamin celująco” – krzyczał w nagłówku „Dziennik Łódzki” z kwietnia 1948 r. Przepytani na tę okoliczność eksperci podkreślali „wielki efekt propagandowo-wychowawczy”, snuli też wizję nawrócenia na właściwą drogę również pasażerów na gapę, którzy zachwyceni uczciwością współpasażerów korzystających ze skrzyneczek z prasą mieliby zacząć kupować bilety.
Na gorącym uczynku
Sielanka nie trwała jednak długo. Już w lipcu ten sam „Dziennik Łódzki” na przestrzeni zaledwie trzech dni dwukrotnie pisał o przypadkach nieuczciwości: „(...) konduktor Stanisław Jeżewski wyciągnął całą zawartość «skrzynki uczciwości», nie naruszając plomby i mamrocząc do siebie «Będzie na ćwiartkę»” – relacjonował młodociany pasażer. Kolejne doniesienie dotyczyło dwóch mężczyzn (co ciekawe, wymienionych z nazwiska i… adresu – dziś nie do pomyślenia!), którzy sięgnęli po gazety bez płacenia. Na zwrócenie uwagi mieli zareagować opryskliwie, sprawiedliwości stało się jednak zadość – milicja wylegitymowała obu delikwentów. Chęcią zapłacenia za towar zapałali dopiero na komisariacie, ale było już za późno i amatorzy darmowej prasy trafili przed sąd.
Egzamin do poprawki
Możliwość łatwego zakupu gazet w tramwaju skończyła się po około roku. „Skrzynki uczciwości” przestały istnieć przez… nieuczciwość. Mimo początkowego optymizmu egzaminu nie zdali zarówno pasażerowie, jak i obsługa – w kasetkach na pieniądze coraz częściej znajdowano nie gotówkę, ale guziki i inne drobne przedmioty. Dziś w tramwajach i na przystankach znajdziemy już tylko skrzyneczki z darmową prasą. Czy współcześnie wypadlibyśmy lepiej w podobnym egzaminie uczciwości?