Skrzynki uczciwości w łódzkich tramwajach. Czy pasażerowie zdali egzamin?

Choć ta historia przypomina eksperyment społeczny, jej inicjatorami wcale nie byli psychologowie. W połowie XX w. w Łodzi (i w kilku innych polskich miastach) w tramwajach pojawiły się tzw. skrzynki uczciwości. Co kryło się pod tą niecodzienną nazwą?

skrzynki ucziwosci lodz mpk tramwaje gazeta prasa
Skrzynki uczciwości można było spotkać w wielu polskich miastach, m.in. w Łodzi i na liniach podmiejskich
9 zdjęć
skrzynki ucziwosci lodz mpk tramwaje gazeta prasa
skrzynki ucziwosci lodz mpk tramwaje gazeta prasa
skrzynki ucziwosci lodz mpk tramwaje gazeta prasa
skrzynki ucziwosci lodz mpk tramwaje gazeta prasa
skrzynki ucziwosci lodz mpk tramwaje gazeta prasa
ZOBACZ
ZDJĘCIA (9)

– Jedziemy do pracy. Nim tramwaj dojedzie, warto przeczytać najświeższe wiadomości – opowiada lektor jednej z kronik filmowych sprzed 75 lat. W kadrze widzimy zaczytanego w prasie pasażera i drugiego, który zagląda mu przez ramię i w pewnym momencie woła „Jeszcze chwileczkę, niech pan nie odwraca, nie zdążyłem kupić gazety na przystanku!”. Właściciel gazety odpowiada jednak, że czytelnik na gapę może nabyć prasę również w tramwaju. Kamera kieruje się na niewielką skrzyneczkę z gazetami i napisem „sami bierzemy – sami płacimy”.

Test na uczciwość

Akcję montażu „skrzynek uczciwości” zainicjowała w 1948 r. Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”. W największych przedsiębiorstwach komunikacyjnych montowano skrzyneczki z prasą – chcący kupić gazetę mógł włożyć odpowiednią kwotę do dołączonej kasetki i po prostu wziąć sobie zakupiony numer. Na początku nowinkę wprowadzono w liniach podmiejskich, później również w samej Łodzi.

Jak w teście uczciwości wypadli pasażerowie? Od początku prasa prześcigiwała się w pochwałach. „Robotnicza Łódź zdaje egzamin celująco” – krzyczał w nagłówku „Dziennik Łódzki” z kwietnia 1948 r. Przepytani na tę okoliczność eksperci podkreślali „wielki efekt propagandowo-wychowawczy”, snuli też wizję nawrócenia na właściwą drogę również pasażerów na gapę, którzy zachwyceni uczciwością współpasażerów korzystających ze skrzyneczek z prasą mieliby zacząć kupować bilety.

Na gorącym uczynku

Sielanka nie trwała jednak długo. Już w lipcu ten sam „Dziennik Łódzki” na przestrzeni zaledwie trzech dni dwukrotnie pisał o przypadkach nieuczciwości: „(...) konduktor Stanisław Jeżewski wyciągnął całą zawartość «skrzynki uczciwości», nie naruszając plomby i mamrocząc do siebie «Będzie na ćwiartkę»” – relacjonował młodociany pasażer. Kolejne doniesienie dotyczyło dwóch mężczyzn (co ciekawe, wymienionych z nazwiska i… adresu – dziś nie do pomyślenia!), którzy sięgnęli po gazety bez płacenia. Na zwrócenie uwagi mieli zareagować opryskliwie, sprawiedliwości stało się jednak zadość – milicja wylegitymowała obu delikwentów. Chęcią zapłacenia za towar zapałali dopiero na komisariacie, ale było już za późno i amatorzy darmowej prasy trafili przed sąd.

Egzamin do poprawki

Możliwość łatwego zakupu gazet w tramwaju skończyła się po około roku. „Skrzynki uczciwości” przestały istnieć przez… nieuczciwość. Mimo początkowego optymizmu egzaminu nie zdali zarówno pasażerowie, jak i obsługa – w kasetkach na pieniądze coraz częściej znajdowano nie gotówkę, ale guziki i inne drobne przedmioty. Dziś w tramwajach i na przystankach znajdziemy już tylko skrzyneczki z darmową prasą. Czy współcześnie wypadlibyśmy lepiej w podobnym egzaminie uczciwości?

ZOBACZ TAKŻE