Nowe mieszkania budują tylko dwie spółdzielnie: Spółdzielnia Mieszkaniowa Budowlanych „Kielnia” i Spółdzielnia Mieszkaniowa Radogoszcz-Wschód. Najnowszą inwestycją mieszkaniową spółdzielców ze wschodniego Radogoszcza jest kompleks czterech budynków wielorodzinnych, który powstał przy ul. Świtezianki, u zbiegu z ul. Sikorskiego. Jest w nich łącznie 160 mieszkań, które lada moment zostaną oddane do użytku. Wszystkie sprzedały się jak świeże bułeczki, co nie powinno dziwić, zważywszy na ich cenę – 7 tys. zł/ mkw. (w lipcu średnia cena 1 mkw. mieszkania z rynku pierwotnego wynosiła w Łodzi 11,4 tys. zł). To już trzecia taka budowa, którą doprowadził do końca prezes zarządu SM Radogoszcz-Wschód Jacek Pawłowski. Pierwszą był wieżowiec przy ul. Pstrągowej (80 mieszkań), oddany do użytku na początku 2023 r., drugą – dwa bloki (42 mieszkania) stojące przy ul. Świtezianki.
– Budowalibyśmy więcej, ale powoli kończą nam się wolne tereny. Rozmawiamy z miastem o pozyskaniu nowych działek pod budownictwo. Jeśli to się uda, będziemy budować więcej.– mówi prezes Pawłowski.
Na brak gruntów pod budowę narzeka też Wacław Pełczyński, prezes zarządu SMB „Kielnia”, który od jej powstania w 1988 r. zrealizował już w różnych punktach Łodzi budowę 18 domów zbiorowego zamieszkania (m.in. przy ul. Liściastej, ul. Chełmońskiego, ul. Szczanieckiej, ul. Bolka Świdnickiego i ul. Kopcińskiego) oraz 32 domów segmentowych przy ul. Topazowej. Właśnie zakończył budowę bloku przy ul. Chełmońskiego 17 (45 mieszkań), gdzie zaraz wprowadzą się lokatorzy. Na te lokale też nie brakowało chętnych przy cenie ok. 8 tys. zł/ mkw.
Jak się buduje tak tanio?
Zarówno SMB „Kielnia”, jak i SM Radogoszcz-Wschód nie sięgają po kredyty bankowe. Zlecają budowę wybranym w przetargach wykonawcom i płacą im oddzielnie za każdy zakończony etap budowy. A mieszkania świetnie się sprzedają, choć prawo nakazuje spółdzielniom najpierw zaspokajać potrzeby mieszkaniowe członków spółdzielni i ich krewnych. Chętnych nigdy nie brakuje – głód mieszkaniowy nadal jest w Polsce powszechny. Tylko niewielka część niewykupionych tą drogą mieszkań trafia na wolny rynek, skąd też znikają błyskawicznie za sprawą niskich cen.
Czemu spółdzielnie nie budują więcej?
Przyczyn jest wiele, ale główną przeszkodą jest najczęściej brak gruntów pod zabudowę w dyspozycji spółdzielców. Kupowanie ich nie wchodzi w grę, bo spółdzielnie nie dysponują wystarczającymi na to funduszami. Nierzadko zniechęca też ryzyko inwestycyjne – budowę trzeba zaplanować, przygotować formalnie, zrealizować i jeszcze sprzedać… To złożony proces, który trwa nawet lata.
Trzeba się również liczyć z… niechęcią sąsiadów. Na gęściej zabudowanych osiedlach każda nowa budowa wywołuje często sprzeciwy okolicznych mieszkańców, którym nowy dom przesłoni widok z okna, odbierze kawałek łączki do wyprowadzania psa lub zlikwiduje skrót do ulubionego sklepu. Temat robi się problematyczny.