Budynek o prostej formie sześcianu na pierwszy rzut oka być może nie przypomina perły industrialnej architektury. Zawsze pełnił wyłącznie funkcje produkcyjne, więc kolejnym właścicielom nie zależało na zdobieniach. Tylko żywy kolor odnowionych ceglanych murów świadczy o tym, że to obiekt z bogatą przeszłością. A gmach ma już grubo ponad sto lat.
- ZOBACZ TAKŻE: Słoneczne Tarasy przy Kilińskiego w Łodzi gotowe. Sto mieszkań, usługi i bujna roślinność
Tkalnia Józefa Frenkla
Powstał na początku XX wieku i początkowo był tkalnią Józefa Frenkla, która funkcjonowała jeszcze po 1915 r. Po I wojnie światowej zakład zamknięto, a od 1933 r. działało tam Towarzystwo dla Wyrobu i Eksploatacji Automatów WEGA wytwarzający m.in. kasy i automaty do gier (źródło: polskaniezwykla.pl). Po 1945 r. w budynku przez jakiś czas działała więzienna szwalnia, co mogłoby tłumaczyć kraty zamontowane w oknach na kondygnacjach ponad parterem, a przez co wielu przechodniom przywodził na myśl… zakład karny.
>>Dalsza część tekstu znajduje się poniżej<<
Puste hale produkcyjne
Przemiana budynku rozpoczęła się trzy lata temu, gdy obiekt przejął nowy właściciel, prywatny inwestor znany już w Łodzi m.in. z tak udanych rewitalizacji, jak np. tzw. Krzywa Kamienica przy zbiegu ul. Próchnika z ul. Lipową. Zakres prac był niezwykle szeroki, bo budynek był tylko kompleksem pustych hal produkcyjnych, w których trzeba było dokonać świeżego podziału pomieszczeń, a te zaopatrzyć we wszelkie niezbędne obiektowi hotelowemu instalacje, w tym np. windę, której tam nigdy wcześniej nie było.
Kameralne apartamenty
Po kompleksowym remoncie dawna tkalnia już przyjmuje gości jako aparthotel z 27 kameralnymi apartamentami (część z antresolami), w których może jednorazowo ugościć ponad 50 osób. Pokoje są wyposażone w łazienki, aneksy kuchenne, a także pralki i dostępne w całym budynku Wi-Fi. Ma też parking na kilkanaście aut ukryty na dziedzińcu za budynkiem.
Ślady po gwoździach
Warto zwrócić uwagę na drewniane elementy wykończeniowe – wszystkie pochodzą z odzysku. Do wyrobu parapetów, blatów stołów, schodów na antresole, stolików nocnych czy nawet donic lub lamelli na ścianach korytarzy wykorzystano deski z rozbiórek innych budynków. Wciąż mają ślady po wydobytych z nich gwoździach.