Jedna z najwybitniejszych rzeźbiarek, znane nazwisko w almanachach sztuki współczesnej, artystka, która stworzyła własną, rewolucyjną koncepcję abstrakcyjnej przestrzeni, a z drugiej strony mocno doświadczona przez los kobieta i matka, którą przypominamy w rocznicę urodzin.
Mieszanka krwi
Katarzyna Kobro urodziła się w Moskwie 26 stycznia 1898 roku w rosyjsko-niemieckiej rodzinie. Dorastała w Rydze, by następnie studiować w moskiewskiej Szkole Malarstwa, Rzeźby i Architektury, gdzie związała się z Władysławem Strzemińskim. W 1922 roku para artystów postanowiła przenieść się do Polski, a dwa lata później Katarzyna otrzymała polskie obywatelstwo. Początkowo pracowali w szkołach w Brzezinach i Koluszkach, a potem osiedli w Łodzi i zamieszkali na os. im. Montwiłła Mireckiego przy ul. Srebrzyńskiej 75. Oboje przynależeli wówczas do awangardy plastycznej, współtworzyli słynną grupę a.r., czyli w rozwinięciu tego skrótu „artystów rewolucyjnych” albo „awangardę rzeczywistą”. Dzięki nim Łódź stała się ważnym ośrodkiem polskiej awangardy o sztuki współczesnej.
Związek był początkowo dla nich inspirujący i twórczy, jednak po latach uczucie wygasło, mimo że w 1936 roku na świat przyszła ich jedyna córka Nika. Władysław Strzemiński raczej nie doceniał pracy artystycznej Kobro i właściwie porzucił rodzinę. W tym momencie życie przestało być abstrakcją…
Szmaciany królik
W trudnych latach Katarzyna Kobro wraz z córką żyły w biedzie, a artystka utrzymywała się, szyjąc zabawki z resztek materiałów. Z tamtych czasów zachował się np. szmaciany królik zrobiony dla Niki, który znalazł swoje miejsce w gablocie na wystawie w galerii jej imienia w łódzkiej ASP im. Władysława Strzemińskiego. Symbolem życiowych trudności była też opisana we wspomnieniach namiastka kawy przyrządzana przez Katarzynę z żołędzi uzbieranych w parku.
Kobro zrewolucjonizowała jednak myślenie o rzeźbie. Odeszła od pojmowania jej jako bryły. Pod wpływem konstruktywizmu odrzuciła subiektywizm i indywidualną ekspresję sztuki, a na ich miejsce postulowała tworzenie dzieła jako formy opartej na uniwersalnych prawach, odkrywanych poprzez eksperymenty i analizy. Punktem wyjścia tej koncepcji jest abstrakcyjne pojęcie nieskończonej przestrzeni, w której bryła rzeźby koresponduje z otoczeniem. Brzmi to może dosyć skomplikowanie, ale ideę takiej płynnej przestrzeni dzieła sztuki bez wyraźnych założeń kompozycji wcielała w swoich pracach w życie. Część jej dorobku zaginęło, uległo zniszczeniu lub zachowało się jedynie w formie szkiców. Niektóre z prac zostały później zrekonstruowane.
Miłość i nienawiść
Wspominając sylwetkę Katarzyny Kobro, która schorowana zmarła 21 lutego 1951 r. w Łodzi, nie można pominąć córki obojga artystów Niki Strzemińskiej, z wykształcenia lekarza psychiatry i antropologa, której w pewnym stopniu zawdzięczamy wydobycie talentu matki z cienia legendy ojca. Jej biograficzne książki: „Sztuka, miłość i nienawiść” oraz „Katarzyna Kobro” ukazały się nie tylko w Polsce, popularyzując postać naszej rzeźbiarki na arenie międzynarodowej.
Mamy to szczęście, że większość prac Kobro znajduje się w łódzkim Muzeum Sztuki, które powstało na bazie zbiorów Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Nowoczesnej wspomnianej grupy „a.r.”, zainicjowanej przez Strzemińskich, malarza Henryka Stażewskiego oraz poetów Jana Brzękowskiego i Juliana Przybosia, a w 1945 roku wzbogaciło się o prace Władysława i Katarzyny.
Nika Strzemińska zmarła w 2001 roku i została pochowana w grobowcu obok matki na Cmentarzu Prawosławnym na Dołach. To także dzięki niej nazwisko Kobro jest lepiej rozpoznawalne, a sławna rzeźbiarka stała się niejako symbolem Nowego Centrum Łodzi, w którego przestrzeni główny punkt wyznacza rynek nazwany jej imieniem. Niezależnie od wszelkich ocen i emocjonalnych komentarzy dotyczących rodzinnych relacji oraz trudnego pożycia pary artystów, zarówno Władysław Strzemińskim, jak i Katarzyna Kobro przynależą do panteonu nie tylko polskiej kultury.