W samym związku też nie było spokoju – dochodziło do coraz wyraźniejszych sporów między różnymi środowiskami opozycyjnymi. Toczyły się dyskusje, ludzie masowo tworzyli struktury i wstępowali w struktury związku, a warto przypomnieć, że w szczytowej fali poparcia „Solidarność” liczyła 10 mln osób. PZPR miała wówczas 3 mln członków, a wielu działaczy oddawało swoje legitymacje i włączało się w nurt odnowy. Zawirowania polityczne nie powstrzymały jednak narastającego kryzysu gospodarczego – rynek załamał się dość szybko.
Kartki zwane pożądaniem
To nie był prima aprilis, kiedy 1 kwietnia 1981 r. w portfelach Polaków znalazły się kartki na mięso, choć ten rodzaj zakupów miał już w naszym kraju bogatą własną kartę historii. Reglamentacja wielu produktów była wprowadzona zaraz po wojnie i przedłużała okres okupacyjnych niedoborów. Druga faza kartkowa nastąpiła w latach 50. XX w., kiedy znów zaczęło brakować mięsa, cukru i innych artykułów. Trzeci okres cennych karteczek przypadł w czasach gierkowskich, gdy w lipcu 1976 r. wprowadzono pierwsze kartki na cukier i niestety na tym się nie skończyło. Warto jednak przypomnieć, że postulat wprowadzenia kartek na mięso pojawił się na liście tzw. postulatów gdańskich w sierpniu 1980 r., co miało zagwarantować podstawowe potrzeby społeczne, bo sklepy świeciły pustkami, tworzyły się gigantyczne kolejki i zdarzały się okupacje placówek handlowych. Ogólnopolski system kartek na mięso miał zostać wprowadzony od 1 lutego 1981 r., ale ruszył z poślizgiem, choć bony z napisem „luty” udało się wykorzystać jeszcze w kwietniu.
Na kłopoty… nożyczki
Operacja związana z kartkową reglamentacją produktów spożywczych była potężnym przedsięwzięciem logistycznym. Wydawanie co miesiąc w zakładach pracy czy innych instytucjach milionów kartek w wielu wariantach, a potem żmudne wycinanie ich w sklepie i wklejanie do dokumentacji handlowej wymagały ogromnej pracy organizacyjnej, nie wspominając już o tempie obsługi klientów w placówkach handlowych. I chociaż kartki były, to cukru, mięsa i wędlin nadal brakowało. Co więcej, zaczęło przybywać kartek, które same stały się cennym towarem, przedmiotem spekulacji, wymiany i fałszerstw. W kolejnych miesiącach pojawiły się kartki na masło, mąkę, kasze, ryż, proszek do prania, artykuły dla niemowląt, cukierki, czekoladę, alkohol, papierosy, mydło, mleko, smalec, a nawet na buty, no i oczywiście na benzynę. Osobną kwestią są transakcje, do których dochodziło przy pomocy kartek…
Bony miały być wprowadzone na kilka miesięcy, ale zostały z nami na dłużej. Te na cukier przetrwały do 1985 r., a kartki na mięso jako ostatnie zniesiono dopiero 1 stycznia 1989 r. Ślady tamtych dziwnych czasów pozostały do dziś w grubych klaserach kolekcjonerów pełnych kolorowych kartek z lat 80. XX w. na niemal wszystkie reglamentowane produkty, a 1 kwietnia 1981 r. rozpoczął niemal 10-letni okres prima aprilis, choć to nie były raczej udane żarty.
Marsz głodowy łódzkich kobiet
Rok 1981 przyniósł wiele innych zatargów z władzami, które nie były skłonne do realizacji zobowiązań, wynikających z porozumień sierpniowych, także dotyczących samej działalności organizacji związkowych. Ogólny społeczny protest skierowany był jednak w stronę fatalnego zaopatrzenia sklepów, niedoborów produktów żywnościowych oraz uciążliwości codziennego życia. Pod koniec lipca 1981 r. przez aglomerację przetoczyła się łódzka fala protestów przeciw złej sytuacji rynkowej, a jej najbardziej spektakularnym akcentem był słynny marsz głodowy kobiet łódzkich. 30 lipca kilkadziesiąt tysięcy kobiet przemaszerowało ulicą Piotrkowską w dramatycznym proteście, niosąc afisze z alarmującymi hasłami oraz nagie zwierzęce kości.
