Twierdza upadła. Pierwsza domowa porażka Widzewa Łódź stała się faktem

Pierwsza domowa porażka Widzewa Łódź stała się faktem. Pogromcami RTS okazali się piłkarze Korony Kielce, którzy mimo zdecydowanie mniejszej liczby szans jedną z nich potrafili wykorzystać.

Mecz Widzewa Łódź z Koroną Kielce
Twierdza upadła. Pierwsza domowa porażka Widzewa Łódź stała się faktem
6 zdjęć
Mecz Widzewa Łódź z Koroną Kielce
Mecz Widzewa Łódź z Koroną Kielce
Mecz Widzewa Łódź z Koroną Kielce
Mecz Widzewa Łódź z Koroną Kielce
Mecz Widzewa Łódź z Koroną Kielce
ZOBACZ
ZDJĘCIA (6)

Widzew Łódź mecz zaczął podobnie jak przed tygodniem w Gdańsku. Intensywny pressing i naciskanie rywala. Efekt był podobny, brak klarownych akcji, albo strzał w boczną siatkę – jak w przypadku Marcela Krajewskiego. Blisko szczęścia gospodarze byli w 18. minucie Juan Ibiza świetnie zagrał za plecy obrońców, zza których wyskoczył Kamil Cybulski. Młody pomocnik jednak w sytuacji sam na sam z Rafałem Mamlą spanikował i posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Dziesięć minut później kapitalną okazję miała Korona. Z ostrego kąta uderzał Mariusz Fornalczyk, ale Rafał Gikiewicz sparował piłkę. Ta poleciała pod nogi Andriana Dalmau, ale napastnik skiksował i kopnął niemal wprost w bramkarza. Do końca pierwszej części gry Widzew miał wyraźną przewagę, ale nie potrafił jej zamienić na choćby jedną bramkę. 

Gol za trzy punkty

Po wznowieniu gry sytuacja się nie zmieniła. Zespół Daniela Myśliwca był zdecydowanie bardziej aktywny, ale to Korona mogła strzelić bramkę, jednak kolejny raz na wysokości zadania stanął Gikiewicz. Jak się nie da akcjami kombinacyjnymi, trzeba uderzyć z daleka. Z takiego założenia wyszedł Mateusz Żyro i w 65. minucie huknął jak z armaty, ale przytomnie zainterweniował Mamla. Czego nie potrafił zrobić Widzew Łódź, zrobiła Korona. Z rzutu wolnego uderzył Dawid Błanik, piłka odbiła się od Sebastiana Kerka, ale z tym poradził sobie Gikiewicz, jednak przy dobitce Shumy Nagamatsu nie miał już nic do powiedzenia. Gra gospodarzy po straconej bramce zmieniła się w czysty chaos. Mnóstwo niezrozumiałych decyzji, nieprzygotowanych podań i wybić byle gdzie. Z tego nie mogło wyjść nic dobrego, a na pewno nie bramka. Po ostatnim gwizdku Daniela Stefańskiego pierwsza domowa porażka Widzewa Łódź stała się faktem. 

Gikiewicz – Kozlovsky (75’ da Silva), Żyro, Ibiza, Krajewski (57’ Kastrati) – Kerk, Shehu, Alvarez – Cybulski (75; Gong), Sypek (57’ Łukowski) – Rondić (84’ Hamulić)

ZOBACZ TAKŻE