Trzecioligowiec z Kluczborka przed meczem zapowiadał walkę do utraty tchu i faktycznie zrobił wiele, żeby uprzykrzyć życie piłkarzom ŁKS Łódź. Na szczęście łodzianie nie zlekceważyli rywala, czego dowodem była wyraźna przewaga uzyskana przez zespół trenera Jakuba Dziółki już na początku spotkania.
Przyjezdni zaatakowali po raz pierwszy w 3. minucie, gdy po dynamicznej akcji Maksymiliana Sitka na bramkę miejscowych uderzał Mateusz Wysokiński. ŁKS Łódź konsekwentnie dążył do swego i został za cierpliwość wynagrodzony tuż przed przerwą. Bliscy szczęścia łodzianie byli najpierw w 45. minucie, gdy Maksymilian Sitek wywalczył rzut wolny przed szesnastką, Michał Mokrzycki kropnął w światło bramki, a Błażej Sapielak efektowną interwencją uratował swój zespół, ale na tym nie koniec, bo potem pomocnik ŁKS-u dośrodkował piłkę na pole karne, Łukasz Wiech zgrał ją w stronę Stefana Feiertaga, a Austriak przyłożył odpowiednio głową, otwierając tym samym wynik zawodów.
Czerwona kartka i walka do końca
Pierwsza połowa zakończyła się więc świetnie, ale początek drugiej przyniósł zimny prysznic. Chwilę po wznowieniu gry drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką sędzia ukarał Artemijusa Tutyškinasa, więc przez niemal całą drugą część spotkania ŁKS Łódź musiał radzić sobie w osłabieniu. Podopieczni trenera Łukasza Ganowicza zwietrzyli swoją szansę, szczególnie groźni byli po stałych fragmentach gry. Po jednym z nich głową uderzał Marcin Grolik, ale fantastycznie swoją pracę wykonał bramkarz Łukasz Bomba. Sporo szczęścia przyjezdni mieli po 70. minucie. Najpierw Patryk Tuszyński wykorzystując nieporozumienie obrońców ŁKS Łódź znalazł się w świetnej sytuacji, ale jego strzał minął bramkę, a kilka minut później jego groźne uderzenie zmierzało do siatki, ale w ostatniej chwili kapitalnie zareagował Mateusz Wysokiński. Końcówka była bardzo nerwowa, ale drużyna Jakuba Dziółki wytrzymała i dzięki temu awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski.