W poniedziałek (25 listopada) Widzew Łódź przegrał w Krakowie z Puszczą Niepołomice, jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Gra zespołu Daniela Myśliwca wcale nie wyglądała źle, ale duży wpływ na wynik końcowy miały kontrowersyjne decyzje sędziego. Najbliższy, domowy mecz z Rakowem to więc okazja do poprawy nastrojów, jednak będzie to nieco utrudnione. Poza kontuzjowanymi wcześniej Bartłomiejem Pawłowskim, Saidem Hamuliciem i Juanem Ibizą, ze składu wypadł Juljan Shehu, który będzie pauzował za żółte kartki. Drużyna do rywalizacji szykuje się od środy. W przypadku zwycięstwa Widzewiacy mogą utrzymać się na dziewiątym miejscu w tabeli, a jeśli inne spotkania ułożą się pomyślnie, może nawet awansować.
Podrażniony Raków
Raków Częstochowa, po powrocie Marka Papszuna na ławkę trenerską, znów stał się drużyną, która walczy o mistrzostwo Polski, ale nie wszystko funkcjonuje w niej tak, jakby życzyli sobie tego kibice. Najlepiej o tym świadczą dwa ostatnie spotkania, w których Medaliki oddawały zwycięstwa w samej końcówce – najpierw na wyjeździe z Jagiellonią Białystok, a przed tygodniem u siebie w meczu z Koroną Kielce.
Dodatkowym smaczkiem przed spotkaniem z Widzewem Łódź jest na pewno wypowiedź Bartłomieja Pawłowskiego, który stwierdził, że częstochowianie to drużyna, która jest mistrzem w zabijaniu i psuciu meczu. Czy tak będzie tym razem? Dowiemy się w sobotę, 30 listopada. Początek meczu o godz. 20:15.