Po dwóch porażkach na własnym terenie Widzew Łódź po prostu musiał wygrać. Cierpliwość to nie jest cnota, z której słyną kibice, a ci widzewscy zostali wystawieni ostatnio na ciężką próbą. Piłkarze postanowili nie sprawdzać, gdzie jest granica. Już w pierwszej minucie mogło być 1:0, ale Kamil Cybulski nieczysto trafił w piłkę w klarownej sytuacji. Kilka minut później Lirim Kastrati i Jakub Sypek próbowali swoich sił, ale ich strzały mijały obramowanie. Ten drugi w 7. minucie trafił już idealnie. Najpierw otrzymał długie podanie od Samuela Kozlovskyego, a następnie umieścił piłkę między nogami Dominika Hładuna. Po intensywnym początku Widzew oddał piłkę przyjezdnym. Było to całkiem niezłą taktyką, ponieważ Zagłębie najwięcej goli zdobywa po kontrach i stałych fragmentach gry. Zawodnicy Marcina Włodarskiego zaledwie dwukrotnie zagrozili bramce Rafała Gikiewcza i to dwukrotnie po indywidualnych błędach w wyprowadzeniu piłki. Destrukcja jednak funkcjonowała na tyle dobrze, że pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Widzewa Łódź.
Kozlovsky do Sypka
Po zmianie stron Zagłębie wyszło z mocnym postanowieniem poprawy. Zawodnicy trenera Włodarskiego bardzo mocno naciskali Widzew Łódź. W 47. minucie Mateusz Wdowiak wyszedł na sam z bramkarzem Widzewa Łódź, ale Gikiewicz fantastycznie interweniował. Gospodarze dali się wyszumieć lubinianom i od 65. minuty zaczęli poczynać sobie coraz lepiej. Koronowaniem była 71. minuta. Kolejny raz Kozlovsky fantastycznie dośrodkował do Sypka, a ten z pierwszej piłki fenomenalnie podwyższył wynik spotkania. To bardzo mocno zadziałało na psychikę Zagłębia. Poczuli, że ten mecz ucieka im z rąk i bardzo ciężko będzie odrobić dwubramową stratę z tak grającym Widzewem Łódź. Finalnie mimo olbrzymiego zmęczenia udało się utrzymać wynik i Widzew Łódź wrócił w Sercu Łodzi na zwycięskie tory.
Widzew Łódź 2:0 Zagłębie Lubin
7’ Sypek
71’ Sypek
Gikiewicz – Kozlovsky, da Silva, Żyro, Kastrati (42’ Krajewski) – Shehu (85’ Hanousek), Kerk (85’ Sobol), Alvarez – Cybulski (61’ Łukowski), Sypek – Rondić