Widzew Łódź wygrał z Cracovią. Mecz na chwilę przerwali kibice biegający po dachu stadionu

Po trzech kolejkach sezonu 2024/2025 tylko trzy drużyny mogą pochwalić się zerem po stronie porażek. Jest to Jagiellonia, Piast i po zwycięstwie nad Cracovią, Widzew Łódź.

Mecz Widzewa Łódź z Cracovią
Widzew Łódź wygrał z Cracovią. Mecz na chwilę przerwali kibice biegający po dachu stadionu / fot. Martyna Kowalska

W przedmeczowych analizach wiele osób wierzyło, że będzie to mecz zamknięty. Widzew Łódź będzie próbował rozbijać zasieki Cracovii, a ci będą próbować strzelić gola z kontry. Ta teoria upadła już na samym początku spotkania. Obie drużyny były bardzo aktywne, atakując dużą liczbą graczy. Co prawda nie po takim ataku, a po błędzie obrońców gości, Cracovia otworzyła wynik już w 4. minucie. Mikkel Maigaard wyrzucił z autu piłkę do Banjamina Kalmana, ten wpadł w pole karne, minął Juana Ibizę i pokonał Rafała Gikiewicza. Duży udział w tej bramce miał Mateusz Żyro, który wdał się w zbędną dyskusję z arbitrem. Widać było, że ten cios mocno zachwiał łodzianami. Przez dłuższy czas nie potrafili skleić składnej akcji. Zmieniło się to dopiero po kilkunastu minutach. Widzewiacy doszli do groźnej sytuacji, ale na posterunku był ich były bramkarz, Henrich Ravas. Jednak i jego udało się pokonać. W 21. minucie strzałem sprzed pola karnego stan meczu wyrównał Jakub Łukowski. Przyjezdnym zabrakło pójścia za ciosem. Pozwolili wrócić Crarcovii do odpowiedniego rytmu. Mecz do końca pierwszej części gry był ciekawy dla oka, ale bramek już nie oglądaliśmy. 

Długa przerwa i dwie bramki

Po przerwie niewiele się zmieniło. Obie drużyny miały ochotę na grę, ale nie wynikały z tego sytuacje bramkowe. Tę strzelecką monotonię przełamali piłkarze Cracovii, którzy trafili w poprzeczkę. W 61. minucie sędzia był zmuszony przerwać spotkanie. Kibice obu drużyn wdarli się na… dach stadionu przy ul. Kałuży i zaczęli się po nim ganiać. Przerwę lepiej wykorzystał Widzew Łódź. Szczególnie dużo wniósł wprowadzony na boisko Antoni Klimek. Cztery minuty po zameldowaniu się na murawie fantastycznie wystawił piłkę Franowi Alvarezowi, który strzałem lewą nogą nie dał szans Ravasowi. Gospodarze nie rzucili się do ataku, wręcz przeciwnie. Pasy dały się stłamsić przyjezdnym i nie potrafili przeprowadzić groźnej akcji. W 102. minucie kropkę nad „i” postawił Imad Rondić. Klimek fantastycznie odebrał piłkę na połowie rywala, dograł do napastnika, a Bośniak bez problemu ustalił wynik na 3:1. Chwilę później arbiter zakończył mecz. 

Gikiewicz – Kozlovsky, Żyro, Ibiza, Krajewski – Łukowski (80’ Klimek), Hanousek, Alvarez (90+1’ Shehu) – Cybulski (63’ Gong), Sypek (90+1’ Sobol) – Rondić

ZOBACZ TAKŻE