Widzew odpada z Pucharu Polski po szalonym meczu z Wisłą Kraków!

To nie był mecz z gatunku normalnych. Widzew Łódź i Wisła Kraków zagrały 120 minut regularnego czasu gry, aby następnie zagrać jeszcze pół godziny dogrywki. VAR, zadymione boisko i dwa gole w ostatnich minutach.

piłkarz podczas meczu
Widzew odpada z Pucharu Polski, fot. Widzew
4 zdjęcia
piłkarz podczas meczu
piłkarz podczas meczu
piłkarz podczas meczu
ZOBACZ
ZDJĘCIA (4)

Ćwierćfinał Pucharu Polski - dawno na tym etapie rozgrywek nie oglądaliśmy łódzkiej drużyny. Derbowa wygrana i zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze rozpaliły w kibicach marzenia o majowym finale na Narodowym. Do tego potrzebne były dwa kroki. Ten pierwszy należało wykonać w Krakowie.

Mimo że Wisła gra szczebel niżej, od samego początku postawiła trudne warunki. Wysoki pressing, szybkie zamykanie przestrzeni na skrzydłach i twarda gra w środku pola sprawiały, że w pierwszych kilkunastu minutach to gospodarze byli częściej pod polem karnym rywali. Wiślacy do 30. minuty dwukrotnie mogli wyjść na prowadzenie. Najpierw strzał Alfaro minął poprzeczkę, a kilkanaście minut później piłka uderzona przez Dejviego Bregu wylądowała na słupku. Tylko fura szczęścia sprawiła, że Widzew dograł pierwszą połowę bez straty bramki. Mnogość błędów popełnionych w obronie i brak pomysłu na wyprowadzenie akcji były wręcz porażające. Jeżeli Widzew myślał o awansie do półfinału, w drużynie musiała zajść taka zmiana, jak podczas meczu z ŁKS. 

Doliczone pół godziny i gol w końcówce

Początek drugich 45. minut nie zwiastował niczego dobrego dla drużyny Daniela Myśliwca. Wisła wciąż była odważniejsza i lepsza w pressingu. Jednak piłka nożna to taki sport, w którym jedna akcja może zmienić wszystko. Tak było w 52. minucie. Antoni Klimek dośrodkował z lewej strony w pole karne. Tam najwyżej wyskoczył Jordi Sanchez, jednak fantastycznie interweniował Alvarto Raton. Po tej akcji widzewiacy poczuli, że Wisła jest “do ugryzienia”. Formacja pomocy wyszła wyżej, pressing stał się intensywniejszy. Finał tych wysiłków zobaczyliśmy w 74’ minucie. Po zamieszaniu w polu karnym Imad Rondić wbił piłkę to siatki, jednak po analizie VAR okazało się, że był na spalonym. Ta sama powtórka wykazała, że Alan Uryga faulował Fabio Nunesa i sędzia Damian Kos wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Bartłomiej Pawłowski i potężnym strzałem nie dał szans bramkarzowi.

Przerw w grze było całkiem sporo. Najpierw zadymienie boiska, później sprawdzanie karnego – to wszystko złożyło się na 17 doliczonych minut. Piłkarze obu drużyn zapomnieli o taktyce. Zaczęło się granie najprostszymi metodami – długa piłka i wybicie na “aferę”. Kiedy wydawało się, że mecz dobiega już końca po niemałym zamieszaniu, w ostatniej akcji meczu,  wyrównującą bramkę zdobył Angel Rodado. 

Koniec marzeń po golu w ostatniej minucie

O pierwszej połowie dogrywki zwyczajnie można zapomnieć. Po obu drużynach było widać 120 minut meczu. Po wznowieniu gry doczekaliśmy się gola dla Widzewa. Po błędzie Ratona piłkę do bramki wbił Rondić. Jednak sędzia Kos kolejny raz podbiegł do monitora VAR i kolejny raz anulował gola Bośniaka. Tym razem dopatrzył się zbyt szybkiego wbiegnięcia w pole karne podczas wznawiania gry z pola bramkowego. Wisła kolejny raz udowodniła, że potrafi grać do końca. Najpierw w ostatniej minucie doprowadza do dogrywki, a w niej w ostatniej akcji zdobywa gola na wagę zwycięstwa. Jego strzelcem był Sobczak, który ostatecznie odebrał przyjezdnym nadzieje na awans.

80’ B. Pawłowski (K) 

90+19’ A. Rodado

120’ Sz. Sobczak

Widzew: R. Gikiewicz – L. da Silva, M. Żyro, J. Ibiza (31’ S. Szota), P. Zieliński (46’ L. Kastrati) – B. Pawłowski, D. Kun (98’ N. Diliberto), F. Alvarez – A. Klimek (98’ K. Cybulski), F. Nunes – J. Sanchez (63’ I. Rondić)

ZOBACZ TAKŻE