Widzew w końcu wygrywa! Bramka w końcówce daje trzy punkty ze Śląskiem Wrocław!

Kiedy wszyscy na stadionie powoli godzili się z czwartym remisem z rzędu, Widzew w ostatniej minucie strzelił gola na wagę trzech punków. Zwycięstwo zasłużone. Czerwono-biało-czerwoni dominowali nad Śląskiem Wrocław, który przez większość meczu tylko się bronił.

widzew lodz slask wroclaw
W końcówce Widzew wydarł trzy punkty Śląskowi Wrocław, fot. Radosław Jóźwiak
7 zdjęć
widzew lodz slask wroclaw
widzew lodz slask wroclaw
widzew lodz slask wroclaw
widzew lodz slask wroclaw
widzew lodz slask wroclaw
ZOBACZ
ZDJĘCIA (7)

Już na początku meczu widzewska obrona wykazała się dużą niefrasobliwością. Najpierw Mateusz Żyro przegrał pojedynek z Yeboahem, a później strzał Martina Konczkowskiego przeleciał tuż obok słupka. Widzew szybko otrząsnął się po tej sytuacji i zaczął dominować na boisku. Śląsk ograniczał się do obrony, która nie zawsze wychodziła. Liczne dośrodkowania i strzały musiał wyłapywać Rafał Leszczyński. W 20. minucie w fantastycznej sytuacji znalazł się Jordi Sanchez. Otrzymał podanie przed polem karnym, przeszedł dwóch rywali, jednak Leszczyński dobrze się zachował w sytuacji sam na sam.

Niestety powtarzał się scenariusz z poprzednich meczów: RTS atakował, jednak efektów bramkowych nie było. Gospodarze próbowali mijać na obieg obronę rywali, ale świadomi tego manewru defensorzy Śląska zazwyczaj byli gotowi na skuteczną reakcję. W pierwszej części gry dużym zrozumieniem wykazywały się dwie pary. Na lewej Andrejs Ciganiks świetnie asekurował Mateusza Żyro, który chętnie podłączał się do akcji ofensywnych. Z prawej zaś doskonale rozumieli się Ernest Terpiłowski i Mato Milos. W 45. minucie bardzo gorąco było pod bramką Widzewa. Fatalny błąd popełnił Henrich Ravas i podał do rywala. Do piłki dopadł Yeboah, strzelił, a z linii bramkowej piłkę wybił Serafin Szota. Chwilę po tej akcji zabrzmiał gwizdek zapraszający piłkarzy na przerwę. 

Gol Widzewa w ostatnich minutach

Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Widzew atakował, Śląsk bronił i czasem kontrował. Z jednej i drugiej strony brakowało konkretów w postaci akcji bramkowych. Minuty mijały nieubłaganie, a stan meczu był taki sam, jak trzech poprzednich. Wraz ze zmęczeniem zaczęła się pojawiać niedokładność i wybieranie prostszych wariantów, jak długa piłka na Sancheza. W 73. minucie Bartłomiej Pawłowski miał dobrą sytuację do zmiany wyniku. Po dośrodkowaniu piłki z lewej strony, ofensywny pomocnik dostał sporo czasu, żeby przymierzyć wolejem, ale jego strzał trafił tylko w boczną siatkę. W 84. minucie znów Pawłowski stanął przed szansą zdobycia gola. W zamieszaniu w polu karnym otrzymał piłkę od Dominika Kuna, jednak strzał nie dość, że był spóźniony, to jeszcze niecelny. W końcowych minutach w grę obu zespołów wkradła się masa nerwowości. W ofensywnych poczynaniach więcej było przypadku niż zamiaru. Właśnie z takiego przypadku wziął się zwycięski gola dla RTS. Wysoka piłka posłana w pole karne przez Żyrę, tam głową odegrał ją Pawłowski, a akcję wykończył Kristoffer Normann Hansen. Widzewowi do końca udało się obronić ten wynik i przełamać złą passę. 

Widzew Łódź Śląsk Wrocław 1:0 (0:0) 
'90+3 Hansen

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro – Milos (85’ Shehu), Hanousek, Letniowski (58’ Kun), Ciganiks (68’ Zieliński) – Terpiłowski (69’ Hansen), Pawłowski – Sanchez

ZOBACZ TAKŻE