– Można powiedzieć, że tę pasję wyssałem z mlekiem matki – śmieje się Mariusz Bogusławski. – Od dziecka razem z mamą robiliśmy ozdoby na choinkę, wielkanocne dekoracje, wydmuszki. U nas w domu zawsze było twórczo.
To mama zaszczepiła w nim miłość do rękodzieła. – Była bardzo uzdolniona i chyba we mnie najbardziej tę pasję rozwinęła – przyznaje.
W latach 80. współpracował ze spółdzielnią w Przedborzu, gdzie powstawały koszyki i dekoracje z suchych kwiatów. – I tak przez całe życie, bo po prostu to lubię. Wciąż tworzę nowe wzory, nowe rzeczy. Ta sztuka u mnie cały czas żyje – podkreśla. – Nie traktuję jej jak czegoś zamkniętego w muzeum. Staram się zawsze dodawać coś od siebie. Dla mnie najważniejsze jest, żeby to była żywa sztuka.
Orzech opowiada historię
Miniaturowe dzieła sztuki powstające w łupinach orzechów to znak rozpoznawczy pana Mariusza. – Orzechy były u nas wykorzystywane już w dzieciństwie do robienia ozdób choinkowych.
Inspiracje czerpie z życia, przyrody i… od ludzi. – Klienci często coś podpowiadają: ktoś zbiera kotki, ktoś ptaszki. Staram się na te potrzeby odpowiadać – mówi, zaznaczając, że każdy orzech ma dla niego swój indywidualny charakter. – Dla kogoś to zwykła garść orzechów, a dla mnie każdy jest inny. Ma swój kształt i od razu podpowiada, co można z niego stworzyć. Czasem wykonam coś w kilkanaście minut, ale nad bardziej skomplikowanymi pracami potrafię siedzieć znacznie dłużej. Tak powstają figurki, zwierzęta, szopki, a nawet ruchome zabawki. Niektóre po naciśnięciu zaczynają się poruszać, „grają” na instrumentach. To wszystko są autorskie pomysły – podkreśla pan Mariusz.
Największą nagrodą są dla niego reakcje odbiorców. – Często słyszę, że to rzeczy wyjątkowe, najładniejsze na kiermaszu. To daje mi ogromną satysfakcję – przyznaje.
Rodzinne Plecione
Mariusz Bogusławski wspólnie z córką Joanną tworzy rodzinną markę Plecione. – Z córką jesteśmy jej głównymi motorami, ale żona też pomaga, wspiera – mówi.
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych wyrobów jest kapelusz pilicki. – To nasz rodzinny pomysł. Mama już kiedyś plotła ze sznurka, ja to rozwinąłem i powstały różne formy kapeluszy – opowiada. – To kapelusze ręcznie wyplatane ze sznurka papierowego. Ich określenie wzięło się stąd, że działamy w Dolinie Pilicy – wyjaśnia pan Mariusz.
Rok 2025 przyniósł ogromne wyróżnienie – polskie plecionkarstwo trafiło na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. – Jestem jednym z depozytariuszy, to wielka sprawa. Myślę, że to podniesie rangę naszego plecionkarstwa – mówi z dumą.
- ZOBACZ TAKŻE: Stowarzyszenie „Amstaffy Niczyje” zwalcza stereotypy. Siła i łagodność mogą iść w parze!
Żywa sztuka i wierni odbiorcy
Pan Mariusz regularnie bierze udział w targach i kiermaszach w całej Polsce i za granicą. – Najbardziej lubię Targi Sztuki Ludowej w Krakowie. Tam ludzie naprawdę kochają taką sztukę – przyznaje.
Z biegiem lat doczekał się także wiernych kolekcjonerów. – Są tacy, którzy mają większą kolekcję moich prac niż ja. Co roku coś dokupują, czasem przynoszą zdjęcia całych witryn wypełnionych orzechami.
Twórca chętnie dzieli się też swoim doświadczeniem podczas warsztatów, które prowadzi m.in. w Muzeum Etnograficznym w Toruniu. – Robimy ptaszki z orzechów, aniołki z naturalnych materiałów. Ludzie wychodzą z gotową ozdobą i ogromną radością – mówi. – Najważniejsze dla mnie jest pokazanie, że sztuka ludowa żyje, że się zmienia i wciąż może zachwycać – podkreśla.
- ZOBACZ TAKŻE: Z sercem do szkoły, z pasją do szydełka. Katarzyna Felde to żywa legenda IV LO w Łodzi
Czym jest kapelusz pilicki?
Kapelusz pilicki to ręcznie wyplatany kapelusz wykonany ze sznurka papierowego, czyli mocnego, skręcanego papieru przypominającego sznurek. Jest lekki, trwały i w pełni naturalny. Ten charakterystyczny wyrób powstał jako autorski pomysł rodziny Bogusławskich i został uznany za lokalny produkt regionu Doliny Pilicy. Nawiązuje do tradycji polskiego plecionkarstwa, które w 2025 r. trafiło na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
