Mecz zaczął się z wysokiego “C”. Rafał Gikiewicz już w pierwszej minucie meczu musiał wyciągać piłkę z siatki. Gospodarze przejęli futbolówkę w środku pola i wyprowadzili kontrę. Szansę wykorzystał Piotr Ceglarz. Kilkanaście minut później zawodnicy Motoru Lublin podwyższyli prowadzenie. Kibice z pewnością nie mogli wyjść z szoku. Po rzucie wolnym piękną główką popisał się dobrze znanym w Łodzi Sebastian Rudol.
Na szczęście Widzew nie dał się zbić z tropu, choć dla wielu drużyn byłby to koniec meczu. Nie dla łodzian. Czerwono-biało-czerwoni potrzebowali 20 minut, żeby wyjść na prowadzenie. Choć trzeba przyznać, że gospodarze trochę pomogli. Po rzucie rożnym, gola samobójczego strzelił Samuel Mraz. I się zaczęło. Trzy minuty zajęło Imadowi Rondićowi znalezienie drogi do bramki po dośrodkowaniu. I kolejne kilkanaście na powtórzenie tej sztuki. Tym razem po błędzie w obronie lublinian.
Po przerwie Widzewiacy postawili kropkę nad i. Dorzucili do wyniku jeszcze jednego gola. Tym razem znakomitym instynktem popisał się Fran Álvarez, który wyczekał moment i oszukał bramkarza. Przypieczętował tym samym znakomite zwycięstwo Widzewa. Co prawda gospodarzom udało się jeszcze strzelić bramkę w końcówce, ale nie zmieniło to obrazu gry. Był to raczej strzał na wiwat.
Motor Lublin - Widzew Łódź
3:4 (2:3)
Bramki:
P. Ceglarz (1’)
S.Rudol (14’)
S. Mráz (22’ GS)
I. Rondić (25’ 42’)
F. Álvarez 56
K. Wełniak (86’)