Mecz rozpoczął się od spokojnego badania rywali. Dużo gry w środku pola, bez większej ochoty na ryzykowne akcje. Jednak z minuty na minutę więcej przestrzeni zyskiwał ŁKS. W 19. minucie dość niespodziewanie ełkaesiacy wyszli na prowadzenie. W środku boiska piłkę przejął Pirulo, przebiegł pół boiska i pewnym strzałem pokonał Dawida Pietrzkiewicza. Niecałe pięć minut później było już 2:0. Z prawej strony walecznością wykazał się Mateusz Bąkowicz, uratował piłkę przed wyjściem za linię, dograł do Kelechukwu, a ten wykorzystał błąd bramkarza i defensywy rywali podwyższając wynik. Po tej bramce ŁKS Łódź zaczął przysypiać. Pod polem karnym Marka Kozioła zaczęło robić się coraz niebezpieczniej. Ta senność zemściła się w 36. minucie. Strata w środku pola, dokładne dogranie do Łukasza Zjawińskiego, który wbiegł między Macieja Dąbrowskiego oraz Oskara Koprowskiego i strzałem w lewy róg zdobył gola kontaktowego. Podziałało to na gospodarzy jak zimny prysznic. Pojawiły się kolejne okazje, jednak strzały Pirulo i Bartosza Szeligi nie znalazły drogi do siatki rywali.
Końcówka meczu pełna emocji
Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Dużo rozgrywania w środku pola z którego nic nie wynikało. Zmianą było to, że to Sandecja zaczęła zyskiwać delikatną przewagę. Kibice długo musieli czekać na ciekawą akcję. W 74. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i błędzie Maksymiliana Rozwandowicza oraz Bartłomieja Szeligi stan meczu wyrównał Kamil Słaby. Po golu mecz wrócił do swojego wolnego tempa. Kiedy wszyscy powoli godzili się z remisem, ŁKS Łódź rzutem na taśmę wbił zwycięską bramkę. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Mateusz Kowalczyk. Młodzieżowiec wykazał się dużym spokojem i dał Rycerzom Wiosny trzy punkty.
Kozioł - Bąkowicz (89’ Marciniak), Dąbrowski, Koprowski, Szeliga - Rozwandowicz, Trąbka (89’ Jurić), Dominguez (78’ Kowalczyk) - Pirulo, Ricardinho (64’ Corral), Kelechukwu (‘78 Wolski)
5’ Koprowski (Ż)
19’ Pirulo (G)
23’ Kelechukwu
28’ Pirulo (Ż)
36’ Zjawiński (G)
74’ Słaby (G)
90+5’ Kowalczyk (G)