wróć do artykułu
Zmieniaj zdjęcia za pomocą strzałek na klawiaturze
4 / 5

Łodzianie jeździli nimi jako pierwsi w Królestwie Polskim. Początki łódzkich tramwajów

Tramwajarzem być…
Tramwajarzem być...

Praca w łódzkich tramwajach cieszyła się prestiżem i o jedno miejsce ubiegało się do 15 osób. Trzeba przyznać, że pensja na stanowisku kontrolera ruchu była bardzo dobra i przekraczała 10 rubli tygodniowo, a konduktor zarabiał 8 rubli, czyli dwa razy więcej niż robotnik. Firma dbała o swoich pracowników, którzy byli dobrze uposażoną grupą zawodową, darzoną szacunkiem i wyróżniającą się wyglądem. Wszyscy byli elegancko umundurowani i z wielkim fasonem nosili wąsy, a często bródki. Taka była tramwajarska moda. Mundury dostawali bezpłatnie, a wynagrodzenie pozwalało im w okresie międzywojennym np. na budowę niewielkiego domku na przedmieściach.

Tramwajarskich zabytków przez ponad 120 lat historii uzbierało się całkiem sporo i można je dziś oglądać w Muzeum Komunikacji przy ul. Wierzbowej: mundury, torby, bilety, guziki, szczypce konduktorskie, bilety, znaczki służbowe, a także zegary, słup przystankowy czy fragment trakcji. Można również wsiąść do starego wagonu, dokładnie obejrzeć każdy detal, usiąść na drewnianych ławkach, które np. w wagonie typu Herbrand Ge-58 ustawione były wzdłuż wagonu tak, że pasażerowie siedzieli twarzami do siebie. Można było nawet pociągnąć za dzwonek: 2 razy – na odjazd, 3 – „Uwaga, tramwaj jedzie” i raz – stop, kolejny przystanek…


ZOBACZ TAKŻE