wróć do artykułu
8 / 9
Łódzkie zbrodnie, o których mówiła cała Polska. Te zdarzenia wstrząsnęły miastem!
17 września 2010 r., w jednym z wieżowców przy ul. Dąbrowskiego, 34-letni Mariusz M. dokonał czynu równie odrażającego, jak chociażby wspomniani Krzysztof N. i Jadwiga N. z ulicy Radwańskiej. Wspomnianego dnia przyjaciółka rodziny zgłosiła na policję, że nie może skontaktować się z rodziną, z którą jeszcze poprzedniego dnia wieczorem miała kontakt - Mariusz M. i jego żona nie pojawili się w pracy, a dzieci w szkole. Funkcjonariuszom policji po przyjechaniu na miejsce nikt nie odpowiadał, więc wezwano strażaków, z których pomocą dostano się do środka mieszkania. Po wejściu w jednym z pokoi policjanci znaleźli w łóżkach zwłoki dwojga rodzeństwa, 14-latka i 9-latki, których zamordowano przy użyciu siekiery. W innym pokoju natknięto się na zwłoki 35-letniej matki, którą pozbawiono życia poprzez poderżnięcie gardła nożem. W trzecim pokoju ujęto Mariusza M., który usiłował odebrać sobie życie, o czym świadczyły rany na nadgarstkach. Mężczyzna w 2013 r. został uznany za niepoczytalnego i umieszczony na czas nieokreślony w zakładzie psychiatrycznym. Mariusz M. przyznał się do winy i wyznał, że zbrodnie planował od miesiąca. Z ustaleń śledczych wynika, że czyn, którego się dopuścił spowodowany był faktem, iż rodzina przeszkadzała mu w planach samobójczych.
